OD KUCHNI DO PRACOWNI (SYLWIA ZIENTEK: 'TYLKO ONE. POLSKA SZTUKA BEZ MĘŻCZYZN - MUTER, RAJECKA, SZAPOCZNIKOW, BILIŃSKA, KOBRO I INNE')
A
A
A
Linda Nochlin nie tylko zadała nam w 1971 roku bardzo ważne pytanie, ale także rozszerzyła odpowiedź, snując rozważania na temat tego, czym może skutkować tak sformułowana kwestia: „Dopiero wtedy, gdy zaczynamy na poważnie zastanawiać się nad implikacjami pytania »Dlaczego nie było wielkich artystek?«, zdajemy sobie sprawę, w jak dużym stopniu naszą świadomość dotyczącą mechanizmów rządzących światem ukształtował – a często zafałszował – sposób formułowania ważnych pytań” (Nochlin 2023: 38). Od kilku dekad próbujemy więc nie tylko udzielić odpowiedzi na pytanie, dlaczego kobiety są nieobecne w historii literatury sztuki, nauki, ale także wypracować nowe ścieżki myślenia, omijać pułapki zastawiane na feministyczny dyskurs, a przede wszystkim odzyskać tę nieopowiedzianą historię, uzupełnić luki. Przyglądamy się przeszłości, chcąc ją lepiej zrozumieć, ale także, na podstawie tych badań i obserwacji, próbujemy opracować nowe sposoby mówienia o świecie – wolne od płciowych podziałów, wyrównujące szanse, budowanie przystępnego świata dla kolejnych pokoleń. Przełamanie tej tendencji do przemilczeń i pominięć nie jest istotne jedynie w kontekście przeszłości, ale, jak zaznacza Caroline Criado Perez, luki te mają ogromne znaczenie dla naszej teraźniejszości – oczywiście w kontekstach społecznych i politycznych, ale także w praktycznym jej wymiarze: „W tym nowym kontekście potrzeba uzupełnienia luki w danych dotyczących płci staje się coraz bardziej nagląca. Sztuczna inteligencja, która pomaga lekarzom stawiać diagnozy, skanuje CV, a nawet przeprowadza rozmowy z kandydatami do pracy, jest już powszechna. Tyle że uczy się ona na zbiorach danych, które są pełne luk – a ponieważ algorytmy często chroni się jako oprogramowanie własnościowe, nie możemy nawet sprawdzić, czy owe luki zostały wzięte pod uwagę. Dowody, którymi dysponujemy, pozwalają stwierdzić z dużą dozą pewności, że nie” (Perez, 2020: 9).
Pozostaje nam uzupełnianie luk, dopowiadanie, wyszukiwanie tego, co zakryte. To właśnie z historią sztuki stara się zrobić Sylwia Zientek, pisząc książkę o jakże wdzięcznym tytule – „Tylko one. Polska sztuka bez mężczyzn – Muter, Rajecka, Szapocznikow, Bilińska, Kobro i inne”. Dlaczego bez mężczyzn? Autorka odpowiada we wstępie: „Prace wykonane przez kobiety stanowią zaledwie ułamek zbiorów wielkich światowych muzeów. W Muzeum Narodowym w Warszawie to zaledwie 4 procent. Tak jakby przez całe stulecia nie było artystek, jakby pojawiły się dopiero w ostatnich dekadach, wraz ze zmianami społecznymi i dostępem do edukacji. Tylko że to nieprawda” (s. 9-10).
Zientek nie wyzywa kanonu na pojedynek, ale wyraziście zaznacza, że tym, czego potrzebuje historia (nie tylko historia sztuki), jest nie tyle opowiadanie historii alternatywnych, ale ponowne zbadanie źródeł, przeszukiwanie archiwów, a także opowieść o tych kobietach, których nazwisk nigdy nie poznamy, których prace zostały zniszczone – bez mieszania w to wszystko mężczyzn, na zasadzie tłumaczenia się, dlaczego akurat tym razem klucz będzie inny; unikając także dyskursu ofiary (choć opisywane artystki niejednokrotnie stawały się ofiarami, nawet jeśli nie mężczyzn bezpośrednio, to systemu już owszem). Autorka jednak nie próbuje „naprawić” całego kanonu polskiego malarstwa. Wybiera kilka nazwisk artystek (nie zawsze zupełnie nieznanych) i opowiada historię nie tylko obrazów, ale także osób, środowiska, epoki. Wśród artystek, o których większość z czytających osób mogła nigdy nie mieć okazji usłyszeć, takich jak Anna Rajecka, Małgorzata Łada-Maciągowa, Maria Anto, pojawiają się także malarki/artystki uznane, także na arenie międzynarodowej – Tamara Łempicka, Erna Rosenstein, Magdalena Abakanowicz. Nie chodzi więc tylko o zapomniane artystki i ich sztukę, ale o pewien zapomniany poniekąd sposób opowiadania.
Zientek przedstawia nam bowiem przede wszystkim osobę. Z jej prywatną biografią, wyzwaniami, przyjaźniami, ulubionymi przestrzeniami. Autorka książki „pokazuje” nam na przykład sposób, w jaki swoje mieszkania urządzała Erna Rosenstein – przestrzeń, w której tworzyła, sposoby na wygospodarowanie pracowni, relacje z bliskimi i znaczenie w jej twórczości pamięci prób zrozumienia jej mechanizmów. W przypadku Elisabeth Jerichau-Baumann Zientak opowiada o rozterkach malarki związanych z macierzyństwem, zawieszeniu malarskiej działalności i przyjaciółce, która namawia artystkę do ponownego powrotu przed sztalugi. Z książki dowiemy się nie tylko o słynnym w Paryżu uśmiechu Marii Papy Rostkowskiej, jak abakany wpłynęły na rozwój polskiego feminizmu, ale także, jak rozwijał się u nas nurt rokoko. Książkę czyta się więc jak fabularyzowaną biografię, nie znaczy to jednak, że nie dowiemy się z niej wiele o polskiej historii sztuki.
Oczywiście jej nieco anegdotyczny charakter zapewne wzbudzi zastrzeżenia badaczy i badaczek sztuki, ale wyczerpująca bibliografia zgromadzona na końcu książki powinna uspokajać nawet bardziej, niż to, że książka nie dla nich jest przeznaczona. Śledząc teksty publikowane przez Zientek wcześniej, w tym bardzo ciekawą książkę „Polki na Montparnassie”, nietrudno wywnioskować, że autorka przede wszystkim stara się popularyzować wiedzę z zakresu historii sztuki, przypominając nam nie tylko o tym, jak ważnym elementem kulturotwórczym jest działalność artystyczna, ale także – że niezwykle istotne jest badanie historii sztuki w kontekście badań społecznych.
Warto dodać kilka słów o tym, jak książka został wydana. Jest to publikacja przygotowana od strony graficznej z ogromną uważnością na szczegóły. Układ treści, minimalizm, kolorystyka, aksamitna okładka, a jednocześnie jej lekkość (choć książka jest spora) i projekt okładki, sprawiają, że nie będzie to klasyczny album malarski, a książka, którą czytać można w różnych okolicznościach. Słowem – zarówno jej treść, jak i forma nie onieśmielają osób czytających, co jest moim zdaniem istotne.
Książka napisana jest nie tylko w sposób przyjazny wobec odbiorców i odbiorczyń, którzy nie posiadają rozbudowanej wiedzy w zakresie historii sztuki, jest napisana także niezwykle sprytnie. Feministyczne tropy są wpisane w nią subtelnie, ale w kontekście całości opowiadają historię ostracyzmu, ograniczonego dostępu do edukacji – mężów i ojców, od których, niejednokrotnie, całkowicie zależy możliwość tworzenia poszczególnych artystek. To także opowieść o tym, jak przez wieki budowano obraz artysty – mężczyzny, który poświęca się sztuce, ekscentrycznego ulubieńca salonów oraz kobiety u jego boku, która mogła pretendować najwyżej do tytułu Muzy. Zientek odczarowuje dla nas ten obraz, pokazując także tych, którzy artystki wspierali (ojców, mężów, mecenasów), to także opowieść o samotności, przeciwnościach ekonomicznych i niemożności przebicia się w świecie, w którym zasady gry ustala bardzo wąskie grono osób. Walcząc o zapomniane czy pomijane biografie, autorka książki walczy także ze sposobem mówienia i postrzegania artysty, odmitologizowuje dla nas tę postać, pozwalając nam zajrzeć do kobiecych pracowni od kuchni (dosłownie i w przenośni).
LITERATURA:
Nochlin L., „Dlaczego nie było wielkich artystek?” Przeł. A. Nowak-Młynikowska. Wydawnictwo „Smak Słowa”, Sopot 2023.
Perez C.C., „Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn”. Przeł. A. Sak. Wydawnictwo „Karakter”, Kraków 2020.
Pozostaje nam uzupełnianie luk, dopowiadanie, wyszukiwanie tego, co zakryte. To właśnie z historią sztuki stara się zrobić Sylwia Zientek, pisząc książkę o jakże wdzięcznym tytule – „Tylko one. Polska sztuka bez mężczyzn – Muter, Rajecka, Szapocznikow, Bilińska, Kobro i inne”. Dlaczego bez mężczyzn? Autorka odpowiada we wstępie: „Prace wykonane przez kobiety stanowią zaledwie ułamek zbiorów wielkich światowych muzeów. W Muzeum Narodowym w Warszawie to zaledwie 4 procent. Tak jakby przez całe stulecia nie było artystek, jakby pojawiły się dopiero w ostatnich dekadach, wraz ze zmianami społecznymi i dostępem do edukacji. Tylko że to nieprawda” (s. 9-10).
Zientek nie wyzywa kanonu na pojedynek, ale wyraziście zaznacza, że tym, czego potrzebuje historia (nie tylko historia sztuki), jest nie tyle opowiadanie historii alternatywnych, ale ponowne zbadanie źródeł, przeszukiwanie archiwów, a także opowieść o tych kobietach, których nazwisk nigdy nie poznamy, których prace zostały zniszczone – bez mieszania w to wszystko mężczyzn, na zasadzie tłumaczenia się, dlaczego akurat tym razem klucz będzie inny; unikając także dyskursu ofiary (choć opisywane artystki niejednokrotnie stawały się ofiarami, nawet jeśli nie mężczyzn bezpośrednio, to systemu już owszem). Autorka jednak nie próbuje „naprawić” całego kanonu polskiego malarstwa. Wybiera kilka nazwisk artystek (nie zawsze zupełnie nieznanych) i opowiada historię nie tylko obrazów, ale także osób, środowiska, epoki. Wśród artystek, o których większość z czytających osób mogła nigdy nie mieć okazji usłyszeć, takich jak Anna Rajecka, Małgorzata Łada-Maciągowa, Maria Anto, pojawiają się także malarki/artystki uznane, także na arenie międzynarodowej – Tamara Łempicka, Erna Rosenstein, Magdalena Abakanowicz. Nie chodzi więc tylko o zapomniane artystki i ich sztukę, ale o pewien zapomniany poniekąd sposób opowiadania.
Zientek przedstawia nam bowiem przede wszystkim osobę. Z jej prywatną biografią, wyzwaniami, przyjaźniami, ulubionymi przestrzeniami. Autorka książki „pokazuje” nam na przykład sposób, w jaki swoje mieszkania urządzała Erna Rosenstein – przestrzeń, w której tworzyła, sposoby na wygospodarowanie pracowni, relacje z bliskimi i znaczenie w jej twórczości pamięci prób zrozumienia jej mechanizmów. W przypadku Elisabeth Jerichau-Baumann Zientak opowiada o rozterkach malarki związanych z macierzyństwem, zawieszeniu malarskiej działalności i przyjaciółce, która namawia artystkę do ponownego powrotu przed sztalugi. Z książki dowiemy się nie tylko o słynnym w Paryżu uśmiechu Marii Papy Rostkowskiej, jak abakany wpłynęły na rozwój polskiego feminizmu, ale także, jak rozwijał się u nas nurt rokoko. Książkę czyta się więc jak fabularyzowaną biografię, nie znaczy to jednak, że nie dowiemy się z niej wiele o polskiej historii sztuki.
Oczywiście jej nieco anegdotyczny charakter zapewne wzbudzi zastrzeżenia badaczy i badaczek sztuki, ale wyczerpująca bibliografia zgromadzona na końcu książki powinna uspokajać nawet bardziej, niż to, że książka nie dla nich jest przeznaczona. Śledząc teksty publikowane przez Zientek wcześniej, w tym bardzo ciekawą książkę „Polki na Montparnassie”, nietrudno wywnioskować, że autorka przede wszystkim stara się popularyzować wiedzę z zakresu historii sztuki, przypominając nam nie tylko o tym, jak ważnym elementem kulturotwórczym jest działalność artystyczna, ale także – że niezwykle istotne jest badanie historii sztuki w kontekście badań społecznych.
Warto dodać kilka słów o tym, jak książka został wydana. Jest to publikacja przygotowana od strony graficznej z ogromną uważnością na szczegóły. Układ treści, minimalizm, kolorystyka, aksamitna okładka, a jednocześnie jej lekkość (choć książka jest spora) i projekt okładki, sprawiają, że nie będzie to klasyczny album malarski, a książka, którą czytać można w różnych okolicznościach. Słowem – zarówno jej treść, jak i forma nie onieśmielają osób czytających, co jest moim zdaniem istotne.
Książka napisana jest nie tylko w sposób przyjazny wobec odbiorców i odbiorczyń, którzy nie posiadają rozbudowanej wiedzy w zakresie historii sztuki, jest napisana także niezwykle sprytnie. Feministyczne tropy są wpisane w nią subtelnie, ale w kontekście całości opowiadają historię ostracyzmu, ograniczonego dostępu do edukacji – mężów i ojców, od których, niejednokrotnie, całkowicie zależy możliwość tworzenia poszczególnych artystek. To także opowieść o tym, jak przez wieki budowano obraz artysty – mężczyzny, który poświęca się sztuce, ekscentrycznego ulubieńca salonów oraz kobiety u jego boku, która mogła pretendować najwyżej do tytułu Muzy. Zientek odczarowuje dla nas ten obraz, pokazując także tych, którzy artystki wspierali (ojców, mężów, mecenasów), to także opowieść o samotności, przeciwnościach ekonomicznych i niemożności przebicia się w świecie, w którym zasady gry ustala bardzo wąskie grono osób. Walcząc o zapomniane czy pomijane biografie, autorka książki walczy także ze sposobem mówienia i postrzegania artysty, odmitologizowuje dla nas tę postać, pozwalając nam zajrzeć do kobiecych pracowni od kuchni (dosłownie i w przenośni).
LITERATURA:
Nochlin L., „Dlaczego nie było wielkich artystek?” Przeł. A. Nowak-Młynikowska. Wydawnictwo „Smak Słowa”, Sopot 2023.
Perez C.C., „Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn”. Przeł. A. Sak. Wydawnictwo „Karakter”, Kraków 2020.
Sylwia Zientek: „Tylko one. Polska sztuka bez mężczyzn – Muter, Rajecka, Szapocznikow, Bilińska, Kobro i inne”. Wydawnictwo Agora. Warszawa 2023.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |