VIKTOR FRANKL W POSZUKIWANIU SENSU (VIKTOR E. FRANKL: 'GDY ŻYCIE ZDAJE SIĘ NIE MIEĆ SENSU. PSYCHOTERAPIA NA DZIŚ')
A
A
A
„Coraz więcej pacjentów zwraca się do nas, psychiatrów, skarżąc się na poczucie braku sensu. To poczucie braku sensu stało się masową nerwicą współczesnych czasów. Dziś człowiek nie jest już, tak jak w czasach Zygmunta Freuda, sfrustrowany seksualnie, lecz raczej egzystencjalnie. I dziś cierpi on mniej niż w czasach Alfreda Adlera z poczucia niższości, ale raczej z poczucia braku sensu, któremu towarzyszy odczuwanie pustki, egzystencjalnej próżni” (s. 103). To słowa Viktora E. Frankla, neurologa i psychiatry, które wygłosił do słuchaczy na wykładzie w 1975 roku, choć prawdę powiedziawszy, jeśli by żył (zm. 1997), mógłby z pewnością postawić taką samą diagnozę dzisiaj. Nie dziwi więc fakt, że cytat ten pochodzi ze świeżo wydanej przez PWN w Polsce książki „Gdy życie zdaje się nie mieć sensu. Psychoterapia na dziś”.
Wykłady i jeszcze raz wykłady – o treści książki
Publikacja to zapis wygłoszonych przez Frankla wykładów, które miały na celu popularyzację jego własnej szkoły psychoterapeutycznej zwanej logoterapią. Zasadniczy tekst w wydaniu polskim poprzedzony jest przedmową „Logoterapia jako terapia osoby” Piotra Szukiewicza z Krakowskiego Instytutu Logoterapii. Poświęcona jest ona głównie przedstawianiu bliskości koncepcji neurologa z filozofią personalistyczną. Następnie czytelnik/czytelniczka otrzymuje wprowadzenie opierające się na dwóch wykładach wygłoszonych przez Frankla w Zurychu i Wiedniu. Wstęp ten idealnie wprowadza w treść książki, a także w bardzo rzetelny sposób podbudowuje naukowo sens istnienia logoterapii.
Następna, główna cześć publikacji zostaje ujęta pod nazwą „O rehumanizacji psychoterapii” i opiera się na fragmentach wykładów wygłoszonych w 1957 roku w trakcie Tygodni Uniwersyteckich w Salzburgu. Na początku psychiatra poddaje krytyce trzy koncepcje największych tuzów psychoterapii XX wieku, czyli Zygmunta Freuda, Alfreda Adlera i Carla Gustava Junga. Wskazuje ich ograniczenia oraz niebezpieczeństwa związane z przyjętymi przez psychoanalizę, psychologię indywidualną i psychologię analityczną założeniami względem człowieka. Tematy te wracają w mniejszym lub większym stopniu w następnych częściach tekstu (do czego też później krytycznie się odniosę). Frankl przechodzi potem do własnej koncepcji, promując ją jako idealną na obecne czasy, w których głównym problem ludzkiego życia jest brak sensu. Zostają przedstawiane interesujące case studies, które bardzo dobrze obrazują ,czym są interwencje terapeutyczne zwane „intencją paradoksalną” czy też „derefleksją”. Następnie autor dotyka najważniejszego tematu, jakim jest „wola sensu”, a także „frustracja egzystencjalna”. Refleksji zostaje poddany tematu sensu cierpienia, a także stosunku logoterapii do religii. Na koniec, w ramach podsumowania, autor mierzy się z wywodzącym się od psychologizmem dynamicznym obecnym u Freuda, Adlera i Junga.
Całą publikację kończy suplement, który zawiera tekst „Co mówi psychiatra o współczesnej literaturze?”. To transkrypcja wykładu wygłoszonego w 1975 roku na zaproszenie Międzynarodowego PEN Clubu. Prelekcja nie tylko odpowiada na tytułowe pytanie, ale również służy promowaniu logoterapii i krytyce innych, wcześniej wspomnianych szkół psychoterapeutycznych, które również miały swoje podejście do dzieł literackich.
Językowo i stylistycznie książka prezentuje się bardzo dobrze i mimo poważnych psychologicznych kwestii jest w mojej opinii kierowana do szerokiego grona odbiorców. Frankl stara się mówić jak najprościej, tak aby jego myśl została odpowiednio zrozumiana. Na pochwałę zasługuje ekonomia słowa – wykładowca nie „przegaduje” tematu, lecz stara się opowiadać o tym, co istotne. Książka jest dobrym wprowadzeniem do logoterapii (np. pokazuje, czym jest nerwica nooegenna i zwraca uwagę na zaniedbaną przez psychologię duchową sferę człowieka), choć nie odkrywa jej wszystkich kart. Psychiatra na przykład nie mówi o swoich doświadczeniach obozowych, o których można poczytać w „Człowiek w poszukiwaniu sensu”. Nie wchodzi też w swój model psychiki przedstawiony w „Bogu ukrytym” czy też „Lekarzu i duszy”. Odsyła jednak do swoich prac, a także wyciąga z nich nieco materiału. To miarkowanie informacji w moim odczuciu jest odpowiednie. Jeśli ktoś poczuje, że chce dowiedzieć się więcej, sięgnie po inne prace Frankla.
Jeszcze o krytyce tuzów psychoterapii
Zatrzymałbym się jeszcze na chwilę na krytyce Freuda, Adlera i Junga w kontekście ich podejścia do duchowości. W zasadzie argumenty autora względem koncepcji dwóch pierwszych badaczy są w moim odczuciu odpowiednie. Problem mam jednak z krytyką psychologii analitycznej. Frankl bardzo szybko rozprawia się z tym tematem, choć myśl szwajcarskiego psychiatry jest w zasadzie najbardziej obszerna z trzech wymienionych. Tekst ten to nie miejsce na szczegółowe zestawienie konceptów Junga i Frankla, natomiast chciałbym zaznaczyć dwa tropy, które warto prześledzić, aby móc odpowiedzieć na pytanie, na ile faktycznie ich sposób patrzenia na człowieka się różni. Autor na przykład uznaje archetypy, które m.in. mają związek z duchowością człowieka, za pochodną biologii. Powołuje się przy tym na faktyczną definicję Junga: „Archetypy są dziedziczone wraz ze strukturą mózgu, w istocie są jego psychologicznym aspektem” (s. 31). Z tym, że Szwajcar już pięć lat przed tym wykładem Frankla (prelekcja odbyła się w 1957) opublikował pracę o synchroniczności (zob. Bobroff 2021: 208). Rozwinął w niej swoją myśl i traktował kolektywną nieświadomość już jako niezwiązaną bezpośrednio z mózgiem przestrzeń psychoidalną, porządkującą rzeczywistość zarówno materialną, jak i psychiczną (zob. Jung 2016: 445-552). Mamy więc w tym kontekście mowę o sferze, można powiedzieć, poniekąd duchowej w bardzo szerokim sensie. Frankl powinien skonfrontować się zatem z tym najbardziej aktualnym rozumieniem archetypów, co być może zmieniłoby jego krytyczne podejście.
Kolejną ciekawą kwestią jest to, że według argumentów autora człowiek w myśli Junga jest uwikłany w działania archetypów, które wymuszają jakąś reakcję, i nie ma za bardzo wpływu na decyzje związane z jego duchowością: „W tym ujęciu człowieka brakuje jednak instancji podejmującej decyzję wobec »wytworów nieświadomości«. Bóg może być wybrany, ale nie poprzez decyzje wiary” (s. 30-31). Zgodnie z myślą Junga instancją taką jest jednak „ja”, które musi być odpowiednio mocne, aby być w stanie konfrontować z nieświadomością i nawiązać z nią odpowiednią relację (zob. Sharp 1998: 51-52). Ponadto sam Frankl mówi w dalszych częściach wykładów: „(…) ludzka egzystencja zawsze jest już ukierunkowana na sens, nawet o tym nie wiedząc. Istnieje coś w rodzaju prawiedzy o sensie, a przeczucie sensu leży u podstaw logoterapii jako »wola sensu«. Czy tego chce, czy nie, czy go ma, czy nie – człowiek wierzy w sens, jeśli nie życia lub kolejnego życia, to przynajmniej umierania.” (s. 84). Czy to przypadkiem nie brzmi jak właśnie oddziaływanie czegoś, co można nazwać „archetypem sensu”? Tropy te wymagają dogłębnego przebadania, natomiast budzą we mnie uzasadnione wątpliwości w kontekście krytycznego podejścia autora do psychologii analitycznej. Być może wcale tym koncepcjom nie jest tak daleko od siebie? Może problem tkwi w obranej nomenklaturze?
Wydaje mi się jednak, że Frankl, niezależnie od jakości swojej krytyki, chciał wywalczyć dla siebie miejsce wśród ważnych dla jego czasów psychologów. Osobiście uważam, że mu się to udało, o czym świadczy obecne zainteresowanie jego koncepcją, choćby w postaci świetnie sprzedającego się tytułu „Człowiek w poszukiwaniu sensu” czy też coraz większej liczby logoterapeutów na świecie.
***
„Gdy życie zdaje się nie mieć sensu” to publikacja stanowiąca bardzo dobrą bazę do zrozumienia, czym jest logoterapia Viktora E. Frankla. Z publikacji można dowiedzieć się wszystkiego, co jest potrzebne na początek, potem zaś sięgnąć po kolejne tytuły, aby pogłębić wiedzę. Publikacja ma też wartość praktyczną. Choćby wspomniana przeze mnie intencja paradoksalna może okazać się bardzo wartościowym narzędziem w radzeniu sobie z rozmaitymi problemami w życiu.
LITERATURA:
Bobroff G.: „Carl Gustav Jung w pigułce”. Przeł. M. Guzowska. Warszawa 2021.
Jung C.G.: „Dynamika nieświadomości”. Przeł. R. Reszke. Warszawa 2014.
Sharp D.: „Leksykon pojęć i idei C.G. Junga”. Przeł. J. Prokopiuk. Wrocław 1998.
Wykłady i jeszcze raz wykłady – o treści książki
Publikacja to zapis wygłoszonych przez Frankla wykładów, które miały na celu popularyzację jego własnej szkoły psychoterapeutycznej zwanej logoterapią. Zasadniczy tekst w wydaniu polskim poprzedzony jest przedmową „Logoterapia jako terapia osoby” Piotra Szukiewicza z Krakowskiego Instytutu Logoterapii. Poświęcona jest ona głównie przedstawianiu bliskości koncepcji neurologa z filozofią personalistyczną. Następnie czytelnik/czytelniczka otrzymuje wprowadzenie opierające się na dwóch wykładach wygłoszonych przez Frankla w Zurychu i Wiedniu. Wstęp ten idealnie wprowadza w treść książki, a także w bardzo rzetelny sposób podbudowuje naukowo sens istnienia logoterapii.
Następna, główna cześć publikacji zostaje ujęta pod nazwą „O rehumanizacji psychoterapii” i opiera się na fragmentach wykładów wygłoszonych w 1957 roku w trakcie Tygodni Uniwersyteckich w Salzburgu. Na początku psychiatra poddaje krytyce trzy koncepcje największych tuzów psychoterapii XX wieku, czyli Zygmunta Freuda, Alfreda Adlera i Carla Gustava Junga. Wskazuje ich ograniczenia oraz niebezpieczeństwa związane z przyjętymi przez psychoanalizę, psychologię indywidualną i psychologię analityczną założeniami względem człowieka. Tematy te wracają w mniejszym lub większym stopniu w następnych częściach tekstu (do czego też później krytycznie się odniosę). Frankl przechodzi potem do własnej koncepcji, promując ją jako idealną na obecne czasy, w których głównym problem ludzkiego życia jest brak sensu. Zostają przedstawiane interesujące case studies, które bardzo dobrze obrazują ,czym są interwencje terapeutyczne zwane „intencją paradoksalną” czy też „derefleksją”. Następnie autor dotyka najważniejszego tematu, jakim jest „wola sensu”, a także „frustracja egzystencjalna”. Refleksji zostaje poddany tematu sensu cierpienia, a także stosunku logoterapii do religii. Na koniec, w ramach podsumowania, autor mierzy się z wywodzącym się od psychologizmem dynamicznym obecnym u Freuda, Adlera i Junga.
Całą publikację kończy suplement, który zawiera tekst „Co mówi psychiatra o współczesnej literaturze?”. To transkrypcja wykładu wygłoszonego w 1975 roku na zaproszenie Międzynarodowego PEN Clubu. Prelekcja nie tylko odpowiada na tytułowe pytanie, ale również służy promowaniu logoterapii i krytyce innych, wcześniej wspomnianych szkół psychoterapeutycznych, które również miały swoje podejście do dzieł literackich.
Językowo i stylistycznie książka prezentuje się bardzo dobrze i mimo poważnych psychologicznych kwestii jest w mojej opinii kierowana do szerokiego grona odbiorców. Frankl stara się mówić jak najprościej, tak aby jego myśl została odpowiednio zrozumiana. Na pochwałę zasługuje ekonomia słowa – wykładowca nie „przegaduje” tematu, lecz stara się opowiadać o tym, co istotne. Książka jest dobrym wprowadzeniem do logoterapii (np. pokazuje, czym jest nerwica nooegenna i zwraca uwagę na zaniedbaną przez psychologię duchową sferę człowieka), choć nie odkrywa jej wszystkich kart. Psychiatra na przykład nie mówi o swoich doświadczeniach obozowych, o których można poczytać w „Człowiek w poszukiwaniu sensu”. Nie wchodzi też w swój model psychiki przedstawiony w „Bogu ukrytym” czy też „Lekarzu i duszy”. Odsyła jednak do swoich prac, a także wyciąga z nich nieco materiału. To miarkowanie informacji w moim odczuciu jest odpowiednie. Jeśli ktoś poczuje, że chce dowiedzieć się więcej, sięgnie po inne prace Frankla.
Jeszcze o krytyce tuzów psychoterapii
Zatrzymałbym się jeszcze na chwilę na krytyce Freuda, Adlera i Junga w kontekście ich podejścia do duchowości. W zasadzie argumenty autora względem koncepcji dwóch pierwszych badaczy są w moim odczuciu odpowiednie. Problem mam jednak z krytyką psychologii analitycznej. Frankl bardzo szybko rozprawia się z tym tematem, choć myśl szwajcarskiego psychiatry jest w zasadzie najbardziej obszerna z trzech wymienionych. Tekst ten to nie miejsce na szczegółowe zestawienie konceptów Junga i Frankla, natomiast chciałbym zaznaczyć dwa tropy, które warto prześledzić, aby móc odpowiedzieć na pytanie, na ile faktycznie ich sposób patrzenia na człowieka się różni. Autor na przykład uznaje archetypy, które m.in. mają związek z duchowością człowieka, za pochodną biologii. Powołuje się przy tym na faktyczną definicję Junga: „Archetypy są dziedziczone wraz ze strukturą mózgu, w istocie są jego psychologicznym aspektem” (s. 31). Z tym, że Szwajcar już pięć lat przed tym wykładem Frankla (prelekcja odbyła się w 1957) opublikował pracę o synchroniczności (zob. Bobroff 2021: 208). Rozwinął w niej swoją myśl i traktował kolektywną nieświadomość już jako niezwiązaną bezpośrednio z mózgiem przestrzeń psychoidalną, porządkującą rzeczywistość zarówno materialną, jak i psychiczną (zob. Jung 2016: 445-552). Mamy więc w tym kontekście mowę o sferze, można powiedzieć, poniekąd duchowej w bardzo szerokim sensie. Frankl powinien skonfrontować się zatem z tym najbardziej aktualnym rozumieniem archetypów, co być może zmieniłoby jego krytyczne podejście.
Kolejną ciekawą kwestią jest to, że według argumentów autora człowiek w myśli Junga jest uwikłany w działania archetypów, które wymuszają jakąś reakcję, i nie ma za bardzo wpływu na decyzje związane z jego duchowością: „W tym ujęciu człowieka brakuje jednak instancji podejmującej decyzję wobec »wytworów nieświadomości«. Bóg może być wybrany, ale nie poprzez decyzje wiary” (s. 30-31). Zgodnie z myślą Junga instancją taką jest jednak „ja”, które musi być odpowiednio mocne, aby być w stanie konfrontować z nieświadomością i nawiązać z nią odpowiednią relację (zob. Sharp 1998: 51-52). Ponadto sam Frankl mówi w dalszych częściach wykładów: „(…) ludzka egzystencja zawsze jest już ukierunkowana na sens, nawet o tym nie wiedząc. Istnieje coś w rodzaju prawiedzy o sensie, a przeczucie sensu leży u podstaw logoterapii jako »wola sensu«. Czy tego chce, czy nie, czy go ma, czy nie – człowiek wierzy w sens, jeśli nie życia lub kolejnego życia, to przynajmniej umierania.” (s. 84). Czy to przypadkiem nie brzmi jak właśnie oddziaływanie czegoś, co można nazwać „archetypem sensu”? Tropy te wymagają dogłębnego przebadania, natomiast budzą we mnie uzasadnione wątpliwości w kontekście krytycznego podejścia autora do psychologii analitycznej. Być może wcale tym koncepcjom nie jest tak daleko od siebie? Może problem tkwi w obranej nomenklaturze?
Wydaje mi się jednak, że Frankl, niezależnie od jakości swojej krytyki, chciał wywalczyć dla siebie miejsce wśród ważnych dla jego czasów psychologów. Osobiście uważam, że mu się to udało, o czym świadczy obecne zainteresowanie jego koncepcją, choćby w postaci świetnie sprzedającego się tytułu „Człowiek w poszukiwaniu sensu” czy też coraz większej liczby logoterapeutów na świecie.
***
„Gdy życie zdaje się nie mieć sensu” to publikacja stanowiąca bardzo dobrą bazę do zrozumienia, czym jest logoterapia Viktora E. Frankla. Z publikacji można dowiedzieć się wszystkiego, co jest potrzebne na początek, potem zaś sięgnąć po kolejne tytuły, aby pogłębić wiedzę. Publikacja ma też wartość praktyczną. Choćby wspomniana przeze mnie intencja paradoksalna może okazać się bardzo wartościowym narzędziem w radzeniu sobie z rozmaitymi problemami w życiu.
LITERATURA:
Bobroff G.: „Carl Gustav Jung w pigułce”. Przeł. M. Guzowska. Warszawa 2021.
Jung C.G.: „Dynamika nieświadomości”. Przeł. R. Reszke. Warszawa 2014.
Sharp D.: „Leksykon pojęć i idei C.G. Junga”. Przeł. J. Prokopiuk. Wrocław 1998.
Viktor E. Frankl: „Gdy życie zdaje się nie mieć sensu. Psychoterapia na dziś”. Przeł. Magdalena Klimkiewicz. Wydawnictwo Naukowe PWN. Warszawa 2024.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |