ŻUBREM BYĆ (PRZEZ NOC)
A
A
A
Wydany po niemiecku w 2021, w kolejnym roku przetłumaczony na czeski przez samego scenarzystę komiks „Przez noc” to bardzo udany efekt synergii stylu dwóch twórców. Czech Jaroslav Rudiš, którego prozę od lat publikują po polsku Książkowe Klimaty, ma w portfolio współpracę z ilustratorami – w tym z Jaromírem 99, z którym przygotował nie tylko minipowieść „Boże Narodzenie w Pradze”, ale też, wydawaną u nas przez Centralę niemal dwie dekady temu, komiksową trylogię „Alois Nebel”. Z kolei Nicolas Mahler to uznany wiedeński twórca komiksowy, w Polsce znany między innymi z „Samotności rajdowca” i komiksowej adaptacji „Dawnych mistrzów” Thomasa Bernharda (chociaż wiele intrygujących dzieł tego rysownika wciąż czeka na polski przekład!).
Wspólne dzieło Rudiša i Mahlera imponuje formą. W erze barwionych brzegów i drogich edycji trudno mnie zachwycić, wręcz zauważam w sobie opór wobec pewnej edytorskiej przesady, przekorny zwrot w stronę minimalizmu – ale „Przez noc” to rzecz „dopieszczona”, a przy tym niekrzykliwa. Twarda oprawa i gruby papier łączą się tu ze stonowaną kolorystyką i elegancją prostej formy. Lektura staje się więc już w warstwie „powierzchniowej” obcowaniem z pięknym artefaktem. Czerń, biel, zgaszony niebieski – tyle wystarczy, by noc w tej historii wyglądała imponująco. A zróżnicowany układ kadrów, od rozkładówek do czterech na stronę, zastosowano celowo i precyzyjnie.
Kiedy natomiast pójść w głąb, w fabularne i rysunkowe detale, jest równie dobrze. Pozornie niewiele się dzieje. Ot, dwóch przyjaciół, duży i mały, meandruje przez miasto, od baru do baru. Powtarzające się sekwencje picia i palenia, wchodzenia do knajpy i wychodzenia, bo już zamykają i trzeba szukać kolejnego lokalu, stają się tu pretekstem do rozmów na poważne tematy, nawet jeśli z humorem przetworzone (czy też: podlane). Bohaterowie ewidentnie znają się od dawna, podobnie jak znają ileś swoich „dyżurnych” historyjek. Mogą też bez słowa pić razem piwo przez dziesięć kadrów (warto docenić graficzny detal, gdy linia światła zmienia się, faluje w trakcie konsumpcji piwa; zresztą Mahler w tym nocnym komiksie w ogóle rewelacyjnie operuje światłem). Bo i bez słów się ci dwaj rozumieją, nawet jeżeli „Przez noc” napędza przede wszystkim opowiadanie. Jeden, historyk, mówi dużo, drugi włącza się rzadziej, więcej słucha. Jeden tęskni za tym, co było, i szuka ucieczek, drugi mocniej trzyma się „tu i teraz” i ma swoje sposoby, by nie chcieć zniknąć.
Rozmawiają o dawno utraconej miłości i o historii: tej z doktoratu wyższego, dotyczącej Austerlitz, tej makro- (wojna, Zagłada) i tej mikro- (wpływ makrohistorii na losy konkretnej rodziny, ale też drobne, codzienne relacje z życiowych napięć czasów pokoju). Trudno nie przejąć się tym, dlaczego jeden z bohaterów nie może jeździć na trzeźwo przez Kolín, ale i trudno nie przeżyć głęboko opowiastki o ciotce broniącej rzekomo świata przed kosmitami. Mahler zapewnia fenomenalne kadry, w których wędrówka przyjaciół płynnie łączy się ze snutymi historiami. A najwspanialszym połączeniem pisania Rudiša i rysunku Mahlera jest dla mnie kwestia żubrów. Historyk zaczyna: „Chciałbym być żubrem”, a z następującego potem monologu człowieka, który się na żubra zupełnie nie nadaje, bo nie cierpi wędrówki, za to kocha „miasto, książki i piwo”, płyną konsekwencje fabularno-wizualne dla całego „Przez noc”. I w ogóle w tym tomie świetnie i na iluś poziomach wiele wątków łączy się w spójną całość, wyznaczoną siłą przyjaźni i opowieści.
Jeśli ktoś kocha w komiksach prostą kreskę i nieprostą egzystencję (w Polsce na przykład prace Jacka Świdzińskiego), powinien pokochać efekt prac czesko-austriackiego duetu, świetnie podsumowany w „Salzburger Nachrichten”: „jakby Jaroslav Hašek i Samuel Beckett wspólnie przemierzali noc” („Beisl-Tour…” 2021).
LITERATURA:
„Beisl-Tour als Graphic Novel: »Nachtgestalten«”. 22.02.2021. https://www.sn.at/kultur/allgemein/beisl-tour-als-graphic-novel-nachtgestalten-100137436.
Wspólne dzieło Rudiša i Mahlera imponuje formą. W erze barwionych brzegów i drogich edycji trudno mnie zachwycić, wręcz zauważam w sobie opór wobec pewnej edytorskiej przesady, przekorny zwrot w stronę minimalizmu – ale „Przez noc” to rzecz „dopieszczona”, a przy tym niekrzykliwa. Twarda oprawa i gruby papier łączą się tu ze stonowaną kolorystyką i elegancją prostej formy. Lektura staje się więc już w warstwie „powierzchniowej” obcowaniem z pięknym artefaktem. Czerń, biel, zgaszony niebieski – tyle wystarczy, by noc w tej historii wyglądała imponująco. A zróżnicowany układ kadrów, od rozkładówek do czterech na stronę, zastosowano celowo i precyzyjnie.
Kiedy natomiast pójść w głąb, w fabularne i rysunkowe detale, jest równie dobrze. Pozornie niewiele się dzieje. Ot, dwóch przyjaciół, duży i mały, meandruje przez miasto, od baru do baru. Powtarzające się sekwencje picia i palenia, wchodzenia do knajpy i wychodzenia, bo już zamykają i trzeba szukać kolejnego lokalu, stają się tu pretekstem do rozmów na poważne tematy, nawet jeśli z humorem przetworzone (czy też: podlane). Bohaterowie ewidentnie znają się od dawna, podobnie jak znają ileś swoich „dyżurnych” historyjek. Mogą też bez słowa pić razem piwo przez dziesięć kadrów (warto docenić graficzny detal, gdy linia światła zmienia się, faluje w trakcie konsumpcji piwa; zresztą Mahler w tym nocnym komiksie w ogóle rewelacyjnie operuje światłem). Bo i bez słów się ci dwaj rozumieją, nawet jeżeli „Przez noc” napędza przede wszystkim opowiadanie. Jeden, historyk, mówi dużo, drugi włącza się rzadziej, więcej słucha. Jeden tęskni za tym, co było, i szuka ucieczek, drugi mocniej trzyma się „tu i teraz” i ma swoje sposoby, by nie chcieć zniknąć.
Rozmawiają o dawno utraconej miłości i o historii: tej z doktoratu wyższego, dotyczącej Austerlitz, tej makro- (wojna, Zagłada) i tej mikro- (wpływ makrohistorii na losy konkretnej rodziny, ale też drobne, codzienne relacje z życiowych napięć czasów pokoju). Trudno nie przejąć się tym, dlaczego jeden z bohaterów nie może jeździć na trzeźwo przez Kolín, ale i trudno nie przeżyć głęboko opowiastki o ciotce broniącej rzekomo świata przed kosmitami. Mahler zapewnia fenomenalne kadry, w których wędrówka przyjaciół płynnie łączy się ze snutymi historiami. A najwspanialszym połączeniem pisania Rudiša i rysunku Mahlera jest dla mnie kwestia żubrów. Historyk zaczyna: „Chciałbym być żubrem”, a z następującego potem monologu człowieka, który się na żubra zupełnie nie nadaje, bo nie cierpi wędrówki, za to kocha „miasto, książki i piwo”, płyną konsekwencje fabularno-wizualne dla całego „Przez noc”. I w ogóle w tym tomie świetnie i na iluś poziomach wiele wątków łączy się w spójną całość, wyznaczoną siłą przyjaźni i opowieści.
Jeśli ktoś kocha w komiksach prostą kreskę i nieprostą egzystencję (w Polsce na przykład prace Jacka Świdzińskiego), powinien pokochać efekt prac czesko-austriackiego duetu, świetnie podsumowany w „Salzburger Nachrichten”: „jakby Jaroslav Hašek i Samuel Beckett wspólnie przemierzali noc” („Beisl-Tour…” 2021).
LITERATURA:
„Beisl-Tour als Graphic Novel: »Nachtgestalten«”. 22.02.2021. https://www.sn.at/kultur/allgemein/beisl-tour-als-graphic-novel-nachtgestalten-100137436.
Jaroslav Rudiš, Nicolas Mahler: „Przez noc” („Nachtgestalten”). Z języka niemieckiego przeł. Małgorzata Gralińska. Książkowe Klimaty. Wrocław 2025.
| Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |











ISSN 2658-1086

