NIE OBUDŹMY SIĘ... 'Z RĘKĄ W NOCNIKU' (ADRIAN TUJEK: 'ANTOŚ, POBUDKA')
A
A
A
W czerwcu miała miejsce premiera najnowszej, trzeciej już, książki poetyckiej Adriana Tujka zatytułowanej „Antoś, pobudka”. Mając w pamięci interesująco demaskujący ton tej twórczości (szczególnie wierszy pochodzących z debiutanckiego tomu „Niebieskie nie schnie”, który zresztą recenzowałam na łamach artPapieru w 2019 roku), z zainteresowaniem sięgnęłam po kolejną propozycję Tujka.
Szybko okazało się, że lektura ponad 50 utworów składających się na zbiór „Antoś, pobudka” stanowi wyzwanie interpretacyjne. Odniesień bowiem znajdziemy tu mnóstwo. Tujek umiejętnie czerpie z różnorodnych dyskursów i konstruuje świat przedstawiony w nieco patchworkowy sposób. Sięga przy tym po ciekawe zabiegi stylistyczne, takie jak chociażby obrazowanie metaforami zwierzęcymi („Po przeżyciu dwóch saren/z dwustu/wolę biec obok konia, robić dzień/jednej osobie, a pozostałym noc”, s. 9, „Wykrawa plasterek na jeszcze lśniącej ranie,/popatrzcie. Delfin odizolowany od innych delfinów,/niestety bywa, gwiazdy się nie układają”, s. 19, „[…] Koty mają stać przed nami,/przed każdym, kto zechce się poddać”, s. 27, „Zaczynamy od jamnika,/ma być szorstkowłosy i w domu z kamienia […], s. 34), czy architektonicznymi („Pałac Kultury, Pałac Miłości, wiecie,/jak w Moskwie nazywają te budynki?”, s. 12, „[…] Patrz,/francuska architektura to dzieło przeznaczenia./Dwa piętra i daszki”, s. 23). W narracji Tujka pojawiają się nawiązania kontrastujące (a przynajmniej pozornie kontrastujące): prozaiczne, wydawałoby się, motywy kulinarne – poeta wspomina o codziennych potrawach, jak również o rzadziej spotykanych rozwiązaniach, takich jak chrzan z kardamonem – współegzystują z odniesieniami do kryzysu wojennego w Ukrainie i Palestynie, aktualnej sytuacji polityczno-gospodarczej, czy, wreszcie, z symboliką zakorzenioną w wiodących toposach książki: śnie i przebudzaniu.
Bo utwory Tujka przenoszą odbiorczynie i odbiorców w świat niemalże incepcyjny. We śnie zanurzeni są bohaterowie („Rano się obudzę i wszystko będzie dobrze,/nie będzie śmierci ważnych i mniej ważnych,/obiorę włoszczyznę, zrobię rosół,/o smaku, którego nie muszę rozumieć”, s. 39, „A poszedłszy spać, w mig stałem się snem,/w którym nic nie musi się śnić”, s. 48), a okołosenna metaforyka opisuje wyimki ze świata przedstawionego, szczególnie te związane z odejściem, ale i powrotem („Chciałbym powiedzieć tym smutnym paniom/ułożonym wzdłuż koszmaru,/że życie może być prostsze i ładniejsze/ale nawet ja nie jestem tak głupi”, s. 32, „Wygląda na śpiącą, ale nie da się jej obudzić”, s. 46, „Za dużo o tobie, a to ja zmartwychwstaję,/zjadam truskawki i jestem człowiekiem/od najtrudniejszych rzeczy”, s. 49).
Koresponduje z tym zauważalny w tomie pewnego rodzaju intelektualny nomadyzm. Motyw przemieszczania się, często znaczony ideą cyrkumambulacji, przebija się już na samym początku, także na poziomie leksykalnym. W utworze „Zima warta zimy” otwierającym zbiór czytamy na przykład: „Dzień zły, ale w razie w mam klucze/od zawsze. Potrzebuję tylko trochę/się pokręcić/kółeczka, koliska/pod stopami, poszukać jak (s. 7), w kolejnych zaś: „Na p, nie na e/jest ten dziwny człowiek, który obraca się/o jeden raz za dużo („Wirowanie publiczne”, s. 13), „Ale to nie koniec, co poznaje się/po krokach („Na języku wyspy, ostatecznie w”, s. 26), „Od dziewięciu miesięcy chodziłem do tyłu,/stąd gdzie nie powinno mnie być?” („Ostatni dzień sprzed wejścia w życie”, s. 27). Ta swoista niespokojność współbrzmi z postawą podmiotu lirycznego/uczestnika, co rusz oferującego czytelniczkom i czytelnikom inną perspektywę. Jak mówił sam autor: „Tytułowy Antoś „[…] jest tym od fabuły i przygód. Tym, do którego się podczas nich mówi, a także mówiącym i mówionym. Znajdującym się gdzieś obok głównego nurtu zdarzeń w jednym momencie, zaś w kolejnym, często nagle – w samym ich centrum”. Warto dodać, że postać Antosia ma wymiar także bardziej osobisty: tym imieniem osoby najbliższe określają Adriana Tujka („Czas jest i może być przekazywany”). To zatem lekcja budzenia uniwersalna i personalna, lekko upominająca, lecz pełna uwagi. Autor podkreśla: „[…] w tytułowym zdrobnieniu jest jakaś troska, z którą chyba każdy powinien się do siebie czasem zwrócić” („Czas jest i może być przekazywany”).
Jak trafnie zaznacza Julia Jerzykiewicz: „Budzić można się wielokrotnie i na wiele sposobów, także metaforycznych, co w swoim najnowszym tomiku Antoś, pobudka przemyca Adrian Tujek” (Jerzykiewicz 2025). Jego lektura z pewnością wymaga czasu i pogłębionych refleksji, jednak to, co ma punktować – punktuje. A zatem – budźmy się (nie „z ręką w nocniku”).
Literatura:
„Czas jest i może być przekazywany. Z Adrianem Tujkiem o „Antoś, pobudka” rozmawia Julia Jerzykiewicz” [04.06.2025]. Dostęp online: https://wydawnictwoj.pl/uncategorized/pismo/rozmowy/czas-jest-i-moze-byc-przekazywany-z-adrianem-tujkiem-o-antos-pobudka-rozmawia-julia-jerzykiewicz/
Julia Jerzykiewicz: „Przepis na przebudzenie” [03.06.2025]. Dostęp online: https://wydawnictwoj.pl/uncategorized/pismo/krytyka/przepis-na-przebudzenie-julia-jerzykiewicz/).
Szybko okazało się, że lektura ponad 50 utworów składających się na zbiór „Antoś, pobudka” stanowi wyzwanie interpretacyjne. Odniesień bowiem znajdziemy tu mnóstwo. Tujek umiejętnie czerpie z różnorodnych dyskursów i konstruuje świat przedstawiony w nieco patchworkowy sposób. Sięga przy tym po ciekawe zabiegi stylistyczne, takie jak chociażby obrazowanie metaforami zwierzęcymi („Po przeżyciu dwóch saren/z dwustu/wolę biec obok konia, robić dzień/jednej osobie, a pozostałym noc”, s. 9, „Wykrawa plasterek na jeszcze lśniącej ranie,/popatrzcie. Delfin odizolowany od innych delfinów,/niestety bywa, gwiazdy się nie układają”, s. 19, „[…] Koty mają stać przed nami,/przed każdym, kto zechce się poddać”, s. 27, „Zaczynamy od jamnika,/ma być szorstkowłosy i w domu z kamienia […], s. 34), czy architektonicznymi („Pałac Kultury, Pałac Miłości, wiecie,/jak w Moskwie nazywają te budynki?”, s. 12, „[…] Patrz,/francuska architektura to dzieło przeznaczenia./Dwa piętra i daszki”, s. 23). W narracji Tujka pojawiają się nawiązania kontrastujące (a przynajmniej pozornie kontrastujące): prozaiczne, wydawałoby się, motywy kulinarne – poeta wspomina o codziennych potrawach, jak również o rzadziej spotykanych rozwiązaniach, takich jak chrzan z kardamonem – współegzystują z odniesieniami do kryzysu wojennego w Ukrainie i Palestynie, aktualnej sytuacji polityczno-gospodarczej, czy, wreszcie, z symboliką zakorzenioną w wiodących toposach książki: śnie i przebudzaniu.
Bo utwory Tujka przenoszą odbiorczynie i odbiorców w świat niemalże incepcyjny. We śnie zanurzeni są bohaterowie („Rano się obudzę i wszystko będzie dobrze,/nie będzie śmierci ważnych i mniej ważnych,/obiorę włoszczyznę, zrobię rosół,/o smaku, którego nie muszę rozumieć”, s. 39, „A poszedłszy spać, w mig stałem się snem,/w którym nic nie musi się śnić”, s. 48), a okołosenna metaforyka opisuje wyimki ze świata przedstawionego, szczególnie te związane z odejściem, ale i powrotem („Chciałbym powiedzieć tym smutnym paniom/ułożonym wzdłuż koszmaru,/że życie może być prostsze i ładniejsze/ale nawet ja nie jestem tak głupi”, s. 32, „Wygląda na śpiącą, ale nie da się jej obudzić”, s. 46, „Za dużo o tobie, a to ja zmartwychwstaję,/zjadam truskawki i jestem człowiekiem/od najtrudniejszych rzeczy”, s. 49).
Koresponduje z tym zauważalny w tomie pewnego rodzaju intelektualny nomadyzm. Motyw przemieszczania się, często znaczony ideą cyrkumambulacji, przebija się już na samym początku, także na poziomie leksykalnym. W utworze „Zima warta zimy” otwierającym zbiór czytamy na przykład: „Dzień zły, ale w razie w mam klucze/od zawsze. Potrzebuję tylko trochę/się pokręcić/kółeczka, koliska/pod stopami, poszukać jak (s. 7), w kolejnych zaś: „Na p, nie na e/jest ten dziwny człowiek, który obraca się/o jeden raz za dużo („Wirowanie publiczne”, s. 13), „Ale to nie koniec, co poznaje się/po krokach („Na języku wyspy, ostatecznie w”, s. 26), „Od dziewięciu miesięcy chodziłem do tyłu,/stąd gdzie nie powinno mnie być?” („Ostatni dzień sprzed wejścia w życie”, s. 27). Ta swoista niespokojność współbrzmi z postawą podmiotu lirycznego/uczestnika, co rusz oferującego czytelniczkom i czytelnikom inną perspektywę. Jak mówił sam autor: „Tytułowy Antoś „[…] jest tym od fabuły i przygód. Tym, do którego się podczas nich mówi, a także mówiącym i mówionym. Znajdującym się gdzieś obok głównego nurtu zdarzeń w jednym momencie, zaś w kolejnym, często nagle – w samym ich centrum”. Warto dodać, że postać Antosia ma wymiar także bardziej osobisty: tym imieniem osoby najbliższe określają Adriana Tujka („Czas jest i może być przekazywany”). To zatem lekcja budzenia uniwersalna i personalna, lekko upominająca, lecz pełna uwagi. Autor podkreśla: „[…] w tytułowym zdrobnieniu jest jakaś troska, z którą chyba każdy powinien się do siebie czasem zwrócić” („Czas jest i może być przekazywany”).
Jak trafnie zaznacza Julia Jerzykiewicz: „Budzić można się wielokrotnie i na wiele sposobów, także metaforycznych, co w swoim najnowszym tomiku Antoś, pobudka przemyca Adrian Tujek” (Jerzykiewicz 2025). Jego lektura z pewnością wymaga czasu i pogłębionych refleksji, jednak to, co ma punktować – punktuje. A zatem – budźmy się (nie „z ręką w nocniku”).
Literatura:
„Czas jest i może być przekazywany. Z Adrianem Tujkiem o „Antoś, pobudka” rozmawia Julia Jerzykiewicz” [04.06.2025]. Dostęp online: https://wydawnictwoj.pl/uncategorized/pismo/rozmowy/czas-jest-i-moze-byc-przekazywany-z-adrianem-tujkiem-o-antos-pobudka-rozmawia-julia-jerzykiewicz/
Julia Jerzykiewicz: „Przepis na przebudzenie” [03.06.2025]. Dostęp online: https://wydawnictwoj.pl/uncategorized/pismo/krytyka/przepis-na-przebudzenie-julia-jerzykiewicz/).
Adrian Tujek: „Antoś, pobudka”. wydawnictwo j. Wrocław 2025.
| Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |











ISSN 2658-1086

