ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (119) / 2008

Alan Misiewicz,

O NIEMOŻLIWOŚCI REHABILITACJI: „RYSA”

A A A
„Rysa” jest filmem niepokojącym. Początek sugeruje zorientowanie tematyki na problem uwikłania jednostki w historię, zakończenie zaś wyraźnie mówi o dezintegracji psychiki człowieka. Temat poruszony we wstępie filmu – powiązanie jednego z bohaterów ze Służbami Bezpieczeństwa – jest tylko pretekstem do powiedzenia czegoś istotnego o kondycji współczesnego człowieka. Nie jest to film politycznie zaangażowany, choć takim chcieliby go widzieć niektórzy fascynaci historii. Jego treścią nie jest poszukiwanie prawdy historycznej, zanurzanie się w przeszłości, konieczność zanalizowania historii i rozliczenia się z niej. Michał Rosa nie popada w detektywistyczną manierę. Odwołuje się za to do karmicznej zasady „przyczyna – skutek”. W ten sposób proponuje przerażającą analizę psychiki bohaterki swojego filmu.

Szczęśliwe małżeństwo z wieloletnim stażem – Joanna (Jadwiga Jankowska-Cieślak) i Jan (Krzysztof Stroiński) – organizuje przyjęcie imieninowe dla swoich przyjaciół. Któryś z zaproszonych gości zostawia prezent – kasetę wideo z fragmentem programu, w którym pojawia się informacja, że Jan współpracował z SB i donosił na ojca swojej żony. Szok okazuje się na tyle silny, że u Joanny pojawiają się objawy choroby psychicznej. Dotychczasowe szczęście rodzinne zostaje zachwiane, a spokój zakłócony. Postępujące szaleństwo bohaterki ostatecznie doprowadza do rozpadu małżeństwa.

Joanna jest postacią o zdezintegrowanej psychice. Proces, który się w niej dokonuje, stanowi następstwo tego, co być może wydarzyło się dawno temu. Michał Rosa nie twierdzi jednak niczego wprost; wszystko w tej opowieści może stać się kwestią domysłów. Nie ma w filmie wyraźnych przesłanek mówiących o powiązaniach Jana ze Służbami Bezpieczeństwa, niemniej jego kreacja psychologiczna daje do myślenia. Analizując postać Jana pod kątem psychologii behawioralnej, łatwo jest wskazać na fałsz w jego zachowaniach. Brak stanowczej reakcji w chwili, gdy ogląda nagranie, brak chęci podjęcia jakiejkolwiek dyskusji z małżonką czy ogólna bierność wobec Joanny – wszystko to stawia go w niekorzystnym świetle. Jednak nie o wskazanie, czy Jan rzeczywiście współpracował ze Służbami Bezpieczeństwa tu chodzi, lecz o to, jakie następstwa przynosi ta niewiedza. Konsekwencje pozornie nieistotnego wydarzenia są bowiem poważne – nierozwiązany problem staje się przyczyną nasilającej się choroby psychicznej Joanny. Wszystko zaczyna się od niespodziewanej utraty smaku. Joanna zaczyna wyznaczać sztuczne granice w życiu małżeńskim: spożywa posiłki w samotności, zamyka się i śpi w oddzielnym pokoju. Szaleństwo postępuje. Joanna myje spirytusem przedmioty, których dotykał jej małżonek. Najwyraźniej czuje do niego obrzydzenie. Z najwyższą ostrożnością wykonuje wszystkie czynności. W jej zachowaniu pojawiają się natręctwa. W końcu wyprowadza się od męża, a gdy ten znajduje się w szpitalu, odmawia mu pomocy.

„Rysa” jest przede wszystkim filmem psychologicznym. Kreacja Joanny przywodzi na myśl postać Clarissy Dalloway z powieści „Pani Dalloway”. Człowiek i świat, potęga rzeczywistości i wątłość jednostki – oto dwa przeciwstawne bieguny skonfrontowane ze sobą. Na jednym z nich znajduje się Joanna, drugi zaś kreuje historia. Funkcjonowanie takiej opozycji wymaga od bohaterki przybrania odpowiedniego kształtu, dostosowania się do uniwersum historii. Joanna, tak jak bohaterka powieści Virginii Woolf, musi uporać się z rzeczywistością, niejako wpasować się w nią. Wszystko to wymaga zrozumienia mechanizmów, jakie rządzą światem. Rzeczywistość wymaga kontemplacji. To właśnie dlatego Joanna przegrywa, jej życie wygasa, a Clarissa Dalloway nadal będzie mogła wydawać przyjęcia dla swoich przyjaciół i cieszyć się z nich.

Powiązanie ze Służbami Bezpieczeństwa – nawet jeśli jest tylko kwestią domysłów – w rodzinie inteligenckiej to poważny, przynoszący hańbę problem. W jego obliczu pojawiają się pytania zarówno fundamentalne: o stosunek do ojczyzny, o przywiązanie do tradycji, jak i egzystencjalne: o szacunek dla drugiego człowieka i dla siebie, o uczciwość małżeńską. Niepodważalność tych wartości w życiu Joanny i Jana została bezpowrotnie zachwiana. Główna bohaterka zaczyna przypominać słabą jednostkę zagubioną w wielkim świecie, w którym nie można się czuć bezpiecznie i pewnie. Okazuje się, że wszystko, w co Joanna wierzyła, traci swój pierwotny status, a prawda staje się pojęciem „krótkotrwałym” i obcym. Problematyczne jest również to, że historia – ta pozornie potężna siła – także jest krucha. Łatwo nią manipulować, nie można jej ufać. Na tym właśnie polega niepewność świata.

Wszelkie wartości można podważyć. Zasadność historii również, mimo iż wydaje się, że nie można od niej uciec, ponieważ to ona tworzy człowieka. W pewnym momencie Joanna przymierza perukę. W ten sposób choć na krótki moment próbuje uciec przed samą sobą i przed rzeczywistością. Przez chwilę chce być kimś innym. Jednak żadna rola, jaką spróbuje odegrać, żaden substytut realnego życia nie będzie w stanie skutecznie sprostować prawdy o rzeczywistości. Przeszłość została zrehabilitowana, może nawet sfałszowana. Historia jest podatna na manipulację, nieustannie można ją kształtować. W przypadku człowieka żadna długotrwała zmiana już się nie dokona. Tylko przez moment można być kimś innym – po zdjęciu peruki Joanna musi ponownie odnaleźć się w rzeczywistości. Znowu musi się z nią zmierzyć.

„Rysa” jest filmem, w którym nie ma pocieszenia. To chyba natrętna cecha współczesnej polskiej kinematografii – ukazywanie słabości i porażki człowieka w obliczu rzeczy najwyższych. Bezradność wobec potęgi historii, niezależnie od tego, czy jest ona prawdziwa, czy zafałszowana, to główna zasada istnienia w świecie przedstawionym w „Rysie”. Szaleństwo w polskiej pani Dalloway będzie postępowało. I tak, jak niemożliwy jest powrót do przeszłości, tak niemożliwy jest powrót do stanu przed chorobą. Możliwość rehabilitacji nie istnieje.

Wymowa dzieła Michała Rosy jest gorzka: człowieka nie można w pełni zrehabilitować, przeszłość z kolei – tak. Można stworzyć nową historię. Można manipulować ludźmi, którzy są w nią uwikłani. Bo tylko człowiek tworzy historię i to on ma wpływ na to, jak będzie przedstawiona. Poprzez manipulację przeszłością jednostka ludzka decyduje o życiu innych. W ten sposób może zabić kogoś całkiem bliskiego. Co za tym idzie – współczesny człowiek nadal jest kruchy. Jak twierdził niegdyś Blaise Pascal, nie trzeba burzy, aby złamać człowieka wątłego jak trzcina. Wystarczy lekki podmuch wiatru.
„Rysa”. Scen. i reż.: Michał Rosa. Obsada: Jadwiga Jankowska-Cieślak, Krzysztof Stroiński, Kinga Preis, Ewa Telega. Polska 2008, 95 min.