FREAK FOLK X 3
A
A
A
Oto subiektywny przegląd kilku albumów prezentujących eksperymentalne podejście do muzyki folk.
Paavoharju „Laulu Laakson Kukista”. Fonal, 2008.
Muzyczny świat Paavoharju rządzi się surrealistycznymi prawami, a błądzenie po nim może dostarczyć słuchaczowi niezapomnianych wrażeń. Ich druga w dyskografii płyta, „Laulu Laakson Kukista”, przywołuje nastrojem historie z baśni braci Grimm, a konkretnie ich pierwotne wersje, które nie zostały jeszcze zmienione w słodki banał przez kompanię Walta Disneya. Nagrywająca dla niezależnej oficyny Fonal grupa, tworzona przez kilku przyjaciół, konstruuje muzyczną machinę, przy pomocy której przenieść się można do zamglonego lasu, w którego powietrzu odbijają się echem najbardziej niesamowite dźwięki. W tym wyobrażonym krajobrazie da się usłyszeć śpiew preparowanych ptaków, kościelne organy, dochodzące z oddali odgłosy cyrku i trzaski zdartej płyty. Kompozycje Paavoharju to mieszanina folku i elektroniki, zawirusowana fińskim popem, okraszona sakralną nutą, z ambientalnym dnem. Abstrakcyjne, senne utwory mają tu zazwyczaj swój puls, wyznaczany przez automat perkusyjny bądź zapętlony loop, co przywodzi na myśl estetykę IDM. Nastrój niesamowitości nadają wokalizy, śpiewane po fińsku kobiecym i męskim głosem, z którymi przeplatają się odgłosy natury i niezidentyfikowane szumy. Muzyka na „Laulu Laakson Kukista” jest ekscentryczna i trudno ją polubić od pierwszego przesłuchania, jednak odpłaca naszą cierpliwość osobliwymi snami.
Larkin Grimm „Parplar”. Young Gods, 2008.
Interesująca, egzotyczna uroda Larkin Grimm (artystka pochodzi z wieloetnicznej rodziny), jej osobliwy image (na jednym ze zdjęć do jej butów przypięte są… prawdziwe skrzydła gołębia) i aura, którą stwarza oprawa graficzna (pełne erotyzmu rysunki utrzymane w estetyce sztuki dziecięcej – polecam zajrzeć na jej stronę internetową) to elementy nie mniej frapujące niż sama muzyka. Larkin Grimm jest młodą amerykańską pieśniarką akompaniującą sobie przy pomocy gitary akustycznej i innych strunowych instrumentów. Jej głos ma wiele barw, jednocześnie zachowuje naturalność i pozbawiony jest wydumanego, artystycznego manieryzmu. Na jej debiutanckim albumie „Harpoon” z 2005 roku dowiodła, że przy pomocy niewielu środków (akustyczne instrumentarium, głos, proste manipulacje taśmą, wykorzystanie akustyki miejsc) można stworzyć ciekawą i oryginalną całość. Amerykanka pisze zgrabne piosenki, ballady i kołysanki, ale też bardziej dynamiczne formy. Jej trzeci album, wydany i wyprodukowany przez Michaela Gire ze Swans, to kontynuacja obranej drogi z wykorzystaniem większych możliwości realizacji i o bogatszej aranżacji. Muzyka nieco traci ze swojego naturalnego wdzięku lo-fi, jednak wpadające w ucho kompozycje nadal działają i zachęcają do słuchania na nowo. Całość utrzymana jest w hippisowskim duchu, a piosenki mogłyby być śpiewane przy ognisku lub na łące, gdyż nastrojem bardzo pasują do przyrody i jej naturalnego rytmu.
Jandek „Glasgow Friday”. Corwood Industries, 2008.
Na koniec nie lada wyzwanie, czyli atonalne bluesy oraz emocjonalny terror w wykonaniu Jandka. „Glasgow Friday” to kolejny album z serii koncertowych rejestracji tego tajemniczego artysty. Jandek to kultowa postać dla amerykańskiego undergroundu, ukrywający swą tożsamość, prawie nie udzielający wywiadów, wydający od lat w swojej prywatnej oficynie „Corwood Industries”, kolejne folkowo – bluesowo – eksperymentalne albumy będące zapisem jego stanów wewnętrznych. Sugerując się poetyką jego tekstów, można by uznać go za osobę niezbyt wesołą, a wręcz rozdartą niepokojem, lękiem i rozpaczą, walczącą nieustannie ze swoimi paranojami. Aktywny od koñca lat 70., nagrywający do dzisiaj swoje muzyczne, introwertyczne pamiętniki całkowicie poza oficjalnym obiegiem, artysta stał się kluczową postacią dla tzw. outsider music. Pierwsze jego publiczne ujawnienie nastąpiło dopiero w 2004 roku na festiwalu muzyki eksperymentalnej w Glasgow, jednak nie był to typowy coming out, gdyż wystąpił wtedy anonimowo. Koncert, na którym akompaniowali mu Richard Youngs na basie oraz Alex Neilson na perkusji został wydany pod tytułem „Glasgow Sunday” i był niemałym zaskoczeniem dla obserwatorów twórczości ukrywającego się pod pseudonimem artysty. „Glasgow Friday” to rejestracja o rok późniejszego występu na tym samym festiwalu co jego życiowy debiut, zagranego również w tym samym składzie. Materiał przynosi kilka improwizowanych utworów z prowadzącą gitarą elektryczną, nastrojoną we właściwy jedynie Jandkowi sposób, oraz nieregularnymi erupcjami perkusji i basu. Jam session tria przywodzi na myśl niektóre koncertowe eksperymenty Sonic Youth, jest jednak naznaczone melancholią przybysza z Corwood. Często beznamiętny, nieobecny, innym razem łkający wokal lidera może się wydać nieznośny, lecz to doskonałe uzupełnienie tej opętańczej muzyki potępieńców. „You make me feel so good” – Jandek zawodzi z ogromnym smutkiem w jednym z utworów i może być to podsumowaniem sposobu oddziaływania na słuchacza zarówno tego albumu, jak i całej jego twórczości. „Glasgow Friday” naprawdę wciąga swoim smutnym pięknem, jednak z pewnością nie uczyni naszego życia szczęśliwszym.
Muzyczny świat Paavoharju rządzi się surrealistycznymi prawami, a błądzenie po nim może dostarczyć słuchaczowi niezapomnianych wrażeń. Ich druga w dyskografii płyta, „Laulu Laakson Kukista”, przywołuje nastrojem historie z baśni braci Grimm, a konkretnie ich pierwotne wersje, które nie zostały jeszcze zmienione w słodki banał przez kompanię Walta Disneya. Nagrywająca dla niezależnej oficyny Fonal grupa, tworzona przez kilku przyjaciół, konstruuje muzyczną machinę, przy pomocy której przenieść się można do zamglonego lasu, w którego powietrzu odbijają się echem najbardziej niesamowite dźwięki. W tym wyobrażonym krajobrazie da się usłyszeć śpiew preparowanych ptaków, kościelne organy, dochodzące z oddali odgłosy cyrku i trzaski zdartej płyty. Kompozycje Paavoharju to mieszanina folku i elektroniki, zawirusowana fińskim popem, okraszona sakralną nutą, z ambientalnym dnem. Abstrakcyjne, senne utwory mają tu zazwyczaj swój puls, wyznaczany przez automat perkusyjny bądź zapętlony loop, co przywodzi na myśl estetykę IDM. Nastrój niesamowitości nadają wokalizy, śpiewane po fińsku kobiecym i męskim głosem, z którymi przeplatają się odgłosy natury i niezidentyfikowane szumy. Muzyka na „Laulu Laakson Kukista” jest ekscentryczna i trudno ją polubić od pierwszego przesłuchania, jednak odpłaca naszą cierpliwość osobliwymi snami.
Larkin Grimm „Parplar”. Young Gods, 2008.
Interesująca, egzotyczna uroda Larkin Grimm (artystka pochodzi z wieloetnicznej rodziny), jej osobliwy image (na jednym ze zdjęć do jej butów przypięte są… prawdziwe skrzydła gołębia) i aura, którą stwarza oprawa graficzna (pełne erotyzmu rysunki utrzymane w estetyce sztuki dziecięcej – polecam zajrzeć na jej stronę internetową) to elementy nie mniej frapujące niż sama muzyka. Larkin Grimm jest młodą amerykańską pieśniarką akompaniującą sobie przy pomocy gitary akustycznej i innych strunowych instrumentów. Jej głos ma wiele barw, jednocześnie zachowuje naturalność i pozbawiony jest wydumanego, artystycznego manieryzmu. Na jej debiutanckim albumie „Harpoon” z 2005 roku dowiodła, że przy pomocy niewielu środków (akustyczne instrumentarium, głos, proste manipulacje taśmą, wykorzystanie akustyki miejsc) można stworzyć ciekawą i oryginalną całość. Amerykanka pisze zgrabne piosenki, ballady i kołysanki, ale też bardziej dynamiczne formy. Jej trzeci album, wydany i wyprodukowany przez Michaela Gire ze Swans, to kontynuacja obranej drogi z wykorzystaniem większych możliwości realizacji i o bogatszej aranżacji. Muzyka nieco traci ze swojego naturalnego wdzięku lo-fi, jednak wpadające w ucho kompozycje nadal działają i zachęcają do słuchania na nowo. Całość utrzymana jest w hippisowskim duchu, a piosenki mogłyby być śpiewane przy ognisku lub na łące, gdyż nastrojem bardzo pasują do przyrody i jej naturalnego rytmu.
Jandek „Glasgow Friday”. Corwood Industries, 2008.
Na koniec nie lada wyzwanie, czyli atonalne bluesy oraz emocjonalny terror w wykonaniu Jandka. „Glasgow Friday” to kolejny album z serii koncertowych rejestracji tego tajemniczego artysty. Jandek to kultowa postać dla amerykańskiego undergroundu, ukrywający swą tożsamość, prawie nie udzielający wywiadów, wydający od lat w swojej prywatnej oficynie „Corwood Industries”, kolejne folkowo – bluesowo – eksperymentalne albumy będące zapisem jego stanów wewnętrznych. Sugerując się poetyką jego tekstów, można by uznać go za osobę niezbyt wesołą, a wręcz rozdartą niepokojem, lękiem i rozpaczą, walczącą nieustannie ze swoimi paranojami. Aktywny od koñca lat 70., nagrywający do dzisiaj swoje muzyczne, introwertyczne pamiętniki całkowicie poza oficjalnym obiegiem, artysta stał się kluczową postacią dla tzw. outsider music. Pierwsze jego publiczne ujawnienie nastąpiło dopiero w 2004 roku na festiwalu muzyki eksperymentalnej w Glasgow, jednak nie był to typowy coming out, gdyż wystąpił wtedy anonimowo. Koncert, na którym akompaniowali mu Richard Youngs na basie oraz Alex Neilson na perkusji został wydany pod tytułem „Glasgow Sunday” i był niemałym zaskoczeniem dla obserwatorów twórczości ukrywającego się pod pseudonimem artysty. „Glasgow Friday” to rejestracja o rok późniejszego występu na tym samym festiwalu co jego życiowy debiut, zagranego również w tym samym składzie. Materiał przynosi kilka improwizowanych utworów z prowadzącą gitarą elektryczną, nastrojoną we właściwy jedynie Jandkowi sposób, oraz nieregularnymi erupcjami perkusji i basu. Jam session tria przywodzi na myśl niektóre koncertowe eksperymenty Sonic Youth, jest jednak naznaczone melancholią przybysza z Corwood. Często beznamiętny, nieobecny, innym razem łkający wokal lidera może się wydać nieznośny, lecz to doskonałe uzupełnienie tej opętańczej muzyki potępieńców. „You make me feel so good” – Jandek zawodzi z ogromnym smutkiem w jednym z utworów i może być to podsumowaniem sposobu oddziaływania na słuchacza zarówno tego albumu, jak i całej jego twórczości. „Glasgow Friday” naprawdę wciąga swoim smutnym pięknem, jednak z pewnością nie uczyni naszego życia szczęśliwszym.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |