ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lutego 4 (124) / 2009

Jarosław Czechowicz,

GÓRA Z PIASKU HISTORII LUDZKICH USYPANA

A A A
Rzadko zdarza się we współczesnej literaturze polskiej książka tak lojalna wobec prawideł życia społecznego, które opisuje, a jednocześnie silnie tak podporządkowana zasadom, jakie kształtują sposób językowego opisu rzeczywistości. Joanna Bator w swej najnowszej powieści dokonuje dwóch wielkich rzeczy. Po pierwsze prezentuje specyficzne społeczne panopticum, o jakim wiele się wie, ale niekoniecznie twórczo potrafi się o nim napisać. Z drugiej strony poetyka dość osobistego wyznania (nie sposób nie zauważyć feministycznego paradygmatu w fabularyzowanej opowieści o ludziach z wałbrzyskiego osiedla Piaskowa Góra) idzie tutaj w parze z rzetelną i skrupulatną formą pisarstwa paradokumentalnego. Jest zatem książka Bator dokonaniem, które imponuje umiejętnością tkania literackich życiorysów i przeplatania ich w taki sposób, że otrzymujemy sagę rodzinną XXI wieku z bohaterami pozornie tak szarymi, jak czasy i rzeczywistość, w jakich muszą żyć. Jest to także książka utrwalająca pewien stereotyp myślowy związany z dziejową powtarzalnością i toksycznym projektowaniem wizji swoich życiowych niepowodzeń, od jakich chce się ochronić potomstwo. Jest to jednak przede wszystkim opowieść o małej i wielkiej historii, opowieść o Wałbrzychu i opowieść dla rodzinnej miejscowości autorki napisana. „Piaskowa Góra”, wychodząc od prozy życia, kształtuje metaforyczny obraz przemijania i trwania na przekór. Joanna Bator napisała rzecz po części obyczajową, po części socjologiczną, na pewno jednak książkę prawdziwą i żywą od pierwszych do ostatnich słów.

Autorka „Kobiety” kontynuuje i rozwija myśli zawarte w swej debiutanckiej książce. Chociaż „Piaskowa Góra” ma być dość rzetelnym przedstawieniem losów rodzin, w rodzinach tych dziwnym trafem kobiety są osobowościami silnymi, niezniszczalnymi, nakreślonymi zdecydowanie barwniej niż mężczyźni. Bator opisuje dzieje matek, córek i żon znajdujących się w skomplikowanych zależnościach z mężczyznami, ale oddziałujących bardzo silnie przede wszystkim na siebie. Zaskakuje koloryt, jaki cechuje ustawiczne i ciągłe zderzenia kobiecości z drugą kobiecością. Intryguje specyfika opisu behawiorystycznego przy jednoczesnym stałym podkreślaniu nadrzędnej roli płciowości w procesie poznawania zdarzeń, jakie rozgrywają się od lat przedwojennych po czas współczesny. Mężczyzna Bator to człowiek zakompleksiony i sfrustrowany, odrzucony ze swą wątpliwej jakości sferą emocjonalną (Janek Kos); człowiek zapracowany, zatroskany, skupiony na drobiazgach, uzależniony od układów społecznych i towarzyskich oraz emocjonalny kaleka, który nie potrafi okazać uczuć (mąż i ojciec Stefan Chmura). Mężczyzna w tej powieści próbuje wejść w nowe społeczne role („ucórczanie” Jadzi przez wuja Kazimierza) i jednocześnie w tych rolach nie jest w stanie się odnaleźć (dylematy moralne Stefana Chmury). To także postać, dla której ironia losu może być wyjątkowo okrutna (Maciek Maślak, którego nie imały się kule na wojennym froncie, zostaje przypadkowo pochłonięty przez rzeczny nurt po powrocie do domu rodzinnego).

Męscy bohaterowie mogą stać się tematem osobnego studium, skupię się jednak na fascynujących kreacjach kobiecych. Dużo w nich pozornej (ale także prawdziwej) prostoty, dużo swojskości, sporo komizmu i egzystencjalnej pustki. Mają one jednak kluczowe znaczenie dla zrozumienia istoty epickości powieści Bator i celu, dla którego autorka stwarza opowieść tak wielowątkową i tak jednocześnie wyrazistą. Matka, żona, córka. Zofia, Jadzia, Dominika. Ta niezwykła trójka posłuży autorce „Japońskiego wachlarza” do nowego i frapującego mówienia o istocie kobiecości oraz o kobiecych uwarunkowaniach do życia w roli i jednoczesnej chęci wychodzenia z niej.

Zofia Maślak żyła według tradycji i tradycji się przez całe życie poddawała. Do momentu, w którym oczekujące na powrót z wojny buty męża przestały mieć znaczenie, a do drzwi jej chaty zapukał żydowski uciekinier Ignacy Goldbaum. Zofia postanawia pomóc potrzebującemu, łamiąc przy okazji kilka uświęconych tradycją zasad i oddając swe serce przyszłemu lekarzowi, któremu bardzo długo nie dane będzie jej podziękować za ocalenie życia. Zofia ma także dylemat związany z tym, czy jej córka Jadzia jest owocem rodzącej się w ubogiej chacie miłości, czy wynikiem hańbiącego gwałtu, jaki ma miejsce zaraz po miłosnych uniesieniach z odżywionym i wracającym do sił witalnych Żydem. Niepokój matki korespondował będzie z nieufnością, jakiej nabierze Zofia do swej dziwnie przypominającej zarówno prawdziwie kochającego, jak i brutalnie gwałcącego Zofię mężczyzny.

Tymczasem Jadzia rozkwitać będzie w prowincjonalnym Zalesiu, karmiona ideałami piękna i miłości podsycanymi lekturami Heleny Mniszkówny. Pozbawiona ojca dziewczyna otrzyma szansę na rozpoczęcie nowego życia w dużym mieście, do którego zaprosi ją wuj Kazimierz. Tak oto rozpoczyna się przygoda i silnie emocjonalny związek Jadzi z Wałbrzychem, w którym z opresji ratuje ją Stefan Chmura. Jadzia będzie zawsze łapana przez Stefana podczas swych upadków i odtąd życie zakompleksionej młódki zamieni się w pełne barw życie żony, a potem matki u boku ciężko harującego górnika. Będzie to życie, w którym trudno będzie mierzyć się z przeznaczeniem, trudno rozumieć samą siebie i bardzo trudno akceptować jakiekolwiek odmiany losu. „Jadzia ceniła tylko to, czego nigdy nie miała, bo jeśli już coś jej się dostało, nie mogło być przecież wiele warte”. Kiedy w łonie Jadzi pojawi się płód, nikt nie będzie przypuszczał, że kobieta wyda na świat bliźniaczki. Dramat Dominiki natomiast polegał będzie na tym, iż urodzi się wraz ze swą martwą siostrą, która pozostawi na jej życiu niezatarty ślad. Jadzia okaże potem dość ambiwalentną postawę, nosząc przy sobie fotografię papieża-Polaka i skrobiąc kolejnych potomków pojawiających się w jej łonie. Gdyby dowiedziała się o tym fanatyczna zwolenniczka życia poczętego, kostyczna nauczycielka Dominiki, córka Jadzi cierpiałaby w szkole na pewno o wiele większe katusze niż te, będące udziałem niezbyt delikatnych koleżanek.

Jadzia Chmura zmuszona będzie walczyć z symptomami depresji poporodowej, dlatego „wypożyczy” na jakiś czas Dominikę matce Stefana. Babcia Kolomotywa, tonąc wiecznie w tytoniowych oparach, wpłynie na sposób postrzegania rzeczywistości przez Dominikę. Problemy zaczną się oczywiście w momencie, gdy Dominika zrozumie wiele z tego, co wokół niej się dzieje. A dziać się będzie źle. Komunalne mieszkanie, do jakiego z dumą i atencją wprowadzał Jadzię Stefan, stanie się więzieniem i klatką jak setki innych, umiejscowionych w betonowym bloku o znamiennej nazwie Babel (nadanej mu przez mieszkańców). Dominika zacznie widzieć coraz więcej różnic między nią a matką, a jednocześnie dostrzeże, jak wiele je łączy. „Dominika czuje, że między nią a Jadzią jest sznur, a jego końce wrosły w nie i ukorzeniły się, to coś mocniejszego niż pępowina, którą można przeciąć i zawiązać na supeł tak, że zostaje tylko blizna”. Kiedy dojrzewająca młoda dziewczyna zacznie przejawiać wątpliwości związane ze skomplikowaną genealogią, jaką za wszelką cenę chce poznać, Jadzi nie pozostanie już nic innego, jak mentalne rozstanie z dzieckiem, które wciąż roiło sobie w głowie jakieś dziwactwa i które swoimi „fiksum dyrdum” burzyło życie zaplanowane już przez silnie zakorzenioną w tradycji matkę. Jadzia zmuszona będzie do konfrontacji własnych planów względem córki z jej kwitnącą miłością do duchownego, ale przede wszystkim zrozumie, iż silna więź zależności nakaże jej akceptację Dominiki i zapoczątkuje proces porozumienia.

Te trzy kobiety to na pewno konstrukcyjne filary „Piaskowej Góry”. Wspomniałem już jednak, że jest to także powieść o „kolorycie lokalnym”. Powieść – hołd złożony Wałbrzychowi, w którym żyć muszą obok siebie ludzie nawiani tam przez wiatry historii tak, jak na tytułową górę nawiewane były ciągle śmieci z całej południowo-zachodniej Polski i zza granicy niemieckiej. Istotna rola niemego bohatera, jakim jest miasto, każe zestawić „Piaskową Górę” z inną niedawno wydaną powieścią pokoleniową, w której nadrzędną rolę odgrywa rodzinna miejscowość autorki. Mam tu oczywiście na myśli „Bambino” Ingi Iwasiów i żywotność Szczecina tak silnie oddziałującego na zachowanie bohaterów, jak Wałbrzych w powieści Joanny Bator. Autorka „Kobiety”, pisząc o Wałbrzychu, stwarza jednocześnie specyficzny mikroświat, w odbiciu którego dość wyraźnie przejrzeć się może cała szara, zakompleksiona, bezradna, lecz jednocześnie w swym mroku barwna Polska.

Finałowy żal w powieści jest także żalem wywołanym końcem lektury. Chciałoby się czytać powieść Bator dalej. Misterna konstrukcja i doskonale rozwinięta (i zamknięta!) wielowątkowość czynią z „Piaskowej Góry” książkę o specyficznej roli przypadku w życiu jednostki i silnym związku między Historią a społecznością. Jestem przekonany, iż Joanna Bator swą najnowszą powieścią rozpocznie dyskusje o bardzo różnorodnym spektrum tematycznym.
Joanna Bator: „Piaskowa Góra”. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2009 [seria: ...archipelagi...].