
W KOLE TONACJI SERCA
A
A
A
W ostatnich latach Aleksander Kościów dał się poznać jako kompozytor tworzący interesującą literaturę. Po „Świecie nura” i „Przeproś” polski czytelnik ma okazję poznać „Koło kwintowe” Szymona Bogacza i wydaje się, że mamy do czynienia z drugim muzykiem, który swą wrażliwość przenosi z nut na litery. Nie wiadomo, jak zostanie przyjęty debiutancki zbiór opowiadań Bogacza, ale pewne jest to: otrzymujemy prozę, która metaforycznie dźwięczy. „Koło kwintowe” jest specyficzną symfonią, w której – używam słów autora – poznajemy „muzyczne tonacje emocji serca”. Tytuł jest terminem muzycznym i oznacza okrąg, jaki tworzą wszystkie tonacje durowe i molowe. Autor faktycznie zamyka swoich bohaterów w specyficznym kręgu, w którym rozpoznajemy zarówno smutne, jak i radosne brzmienia życiowych opowieści.
Zimowa noc, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Nagłe opady śniegu uniemożliwiają poruszanie się i grupa ludzi zostaje śniegowymi „rozbitkami”, którzy znajdują schronienie w wiejskiej szkole. Noc, którą mają spędzić razem na twardych deskach sali gimnastycznej, będzie jednocześnie czasem, w jakim przyjdzie im dokonać podsumowań tego, jak żyli i wyrazić całą gamę emocji, które przepełniają ich serca. Nie jest to bynajmniej opowieść sentymentalna. Dwadzieścia sześć opowieści, zaskakujących przede wszystkim szczerością, wzajemnie się uzupełnia i weryfikuje. To, co naprawdę dzieje się podczas zimowej nocy w szkole, można w pełni zobaczyć dopiero po przeczytaniu wszystkich wyznań. Myślę, że kontrast tonacji smutnych i radosnych jest w tej książce jednocześnie sposobem ukazania, jak całkowicie od siebie różne emocje mogą kierować postępowaniem ludzi. Ludzi, którzy bez względu na to, czy są w chwilowej euforii, czy też w stanie skrajnego przygnębienia, ujawniają przede wszystkim pustkę, którą z ich życia uczyniły niespełnione marzenia i oczekiwania. Chociaż sam autor dzieli opowieści na „moll” i „dur”, ja pozwolę sobie na inny podział. Bogacz opisuje zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Wydaje mi się, że bogactwo tej książki najlepiej wyrażą przeżycia podzielone według kategorii płci. To bowiem książka, w której kobiecość jest konfrontowana z męskością, toczy z nią walkę. Życiowe rozczarowania bohaterów są mocno związane z niespełnieniem w związkach. Pozwolę sobie zatem przedstawić, jak Bogacz ukazuje w swej książce kobiece i męskie tonacje emocjonalne.
Postacie kobiet są zdecydowanie bardziej wyraziste i to kobiety dominują w tym tekście. Dwie z nich jadą na pogrzeb mężczyzny, ale tylko jedna domyśla się, że niebawem wspólnie pożegnają tego samego zmarłego. We wspomnieniach jego kochanki pojawia się niepokojąca suchość. Kiedy czytamy o nim jako o mężu i ojcu, staje się bardziej wyraźny, ciepły. Obie kobiety w różny sposób radzą sobie ze stratą. Obie tak samo były niespełnione w związku z nieżyjącym. Inny mężczyzna pozwala spojrzeć na kobietę, która jest nieszczęśliwą żoną, i tę drugą, porzuconą przed laty kochankę, która znajduje sposób, aby odegrać się za doznane krzywdy. Żona cierpi, kiedy widzi pocałunek w mroku. Dawna kochanka przeżywa szaloną satysfakcję, gdy ponownie kusi tego, który kiedyś ją porzucił i zranił.
Mamy u Bogacza także kobiety, które oczekują śmierci i próbują się z nią oswoić. Jedna pragnie końca, bo jej stare życie wydaje się być pozbawione wartości. Druga musi zaakceptować to, że cierpi na nowotwór i że jej koniec nadejdzie znacznie szybciej, niż mogła się tego spodziewać. Obie na swój sposób próbują pożegnać się z życiem i obie mają świadomość tego, jak wiele rozczarowań w nim przeżyły.
Poznajemy również kobiety kostyczne i ukrywające prawdziwe uczucia pod maską obojętności oraz surowości. Jedną z nich jest siostra zakonna, której dobroć zapobiegnie samobójczej śmierci. Druga z nich to żona dyrektora szkoły, znienawidzona przez otoczenie i pałająca równie wielką nienawiścią do wszystkich wokół. Co łączy zakonnicę i nauczycielkę? Nie tylko sposób, w jaki żyją, ale podobne pragnienia bliskości i czułości, do jakich nie są w stanie przyznać się nawet przed sobą.
Męskie postacie w „Kole kwintowym” to głównie rozczarowani życiem frustraci, którzy żyją wyidealizowaną miłością i w codziennym życiu za wszelką cenę próbują nie dopuścić do głosu własnych pragnień i marzeń. Spotykamy tu kierowcę tira, którego domem jest ciężarówka i który w obcesowy, ale bardzo szczery sposób wyraża pustkę obecną w jego życiu. Poznajemy szkolnego palacza, nieszczęśliwego świętego Mikołaja w przebraniu, który życiowe niepowodzenia topi w alkoholu i poważnie zastanawia się nad tym, czy nie spalić szkoły razem ze wszystkimi przebywającymi w niej ludźmi. Przeczytamy także przedśmiertną rozmowę z Bogiem, którą prowadzi mężczyzna osamotniony i zagubiony. W końcu poznamy również ból i gorycz nauczyciela, który nie ma sobie dość siły, by pożegnać się z życiem.
Mężczyźni Bogacza żyją przeszłością, wspomnieniami namiastki ciepła, jakie dały im przelotne romanse i własnymi wyobrażeniami o szczęśliwym życiu. Każdy z nich jest równie zagubiony i samotny, bez względu na to, ile satysfakcji dały mu związki z kobietami. Autor ukazuje mężczyzn słabych, ale jednocześnie w tej słabości bardzo wyraźnych. Stanowią co prawda jedynie uzupełnienie żywszych tonacji uczuć, obrazowanych przez kobiety, są jednak równie jak one nieszczęśliwi i równie niepewni tego, czy świt pozwoli im przejechać przez zasypane śniegiem drogi – to w znaczeniu zarówno dosłownym, jak i symbolicznym.
Bohaterowie „Koła kwintowego” są anonimowi, nie mają imion. Są jednocześnie frapująco sportretowanymi indywidualnościami, ale także wyraźną zbiorowością, naznaczoną piętnem smutku i rozczarowania. Znaczenie nocy, jaką muszą wspólnie spędzić, jest tak różnorodne, jak różnorodnie Bogacz oddaje tony emocji serca, którym poświęcone są jego opowiadania. Warto także zastanowić się nad tym, czy dołączone do „Koła kwintowego” opowiadania – pisane według autora „na zamówienie” - są uzupełnieniem i rozwinięciem myśli zawartych w tytułowym zbiorze. Tak czy inaczej jest to zbiór tekstów pozornie chłodnych niczym śnieg zasypujący drogi, ale tak naprawdę gorący żarem serc bohaterów, których bicie ma tak różne tonacje, jak dźwięki składające się na muzyczne koło kwintowe.
Trudno przewidzieć, czy Szymon Bogacz jest pisarzem, który daje nadzieję na kolejne wartościowe książki. Jedno jest pewne. „Koło kwintowe” to dość ciekawy debiut. Proza przesycona intensywnością przeżyć bohaterów. I przez to prawdziwa. A taka zdarza się już coraz rzadziej.
Zimowa noc, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Nagłe opady śniegu uniemożliwiają poruszanie się i grupa ludzi zostaje śniegowymi „rozbitkami”, którzy znajdują schronienie w wiejskiej szkole. Noc, którą mają spędzić razem na twardych deskach sali gimnastycznej, będzie jednocześnie czasem, w jakim przyjdzie im dokonać podsumowań tego, jak żyli i wyrazić całą gamę emocji, które przepełniają ich serca. Nie jest to bynajmniej opowieść sentymentalna. Dwadzieścia sześć opowieści, zaskakujących przede wszystkim szczerością, wzajemnie się uzupełnia i weryfikuje. To, co naprawdę dzieje się podczas zimowej nocy w szkole, można w pełni zobaczyć dopiero po przeczytaniu wszystkich wyznań. Myślę, że kontrast tonacji smutnych i radosnych jest w tej książce jednocześnie sposobem ukazania, jak całkowicie od siebie różne emocje mogą kierować postępowaniem ludzi. Ludzi, którzy bez względu na to, czy są w chwilowej euforii, czy też w stanie skrajnego przygnębienia, ujawniają przede wszystkim pustkę, którą z ich życia uczyniły niespełnione marzenia i oczekiwania. Chociaż sam autor dzieli opowieści na „moll” i „dur”, ja pozwolę sobie na inny podział. Bogacz opisuje zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Wydaje mi się, że bogactwo tej książki najlepiej wyrażą przeżycia podzielone według kategorii płci. To bowiem książka, w której kobiecość jest konfrontowana z męskością, toczy z nią walkę. Życiowe rozczarowania bohaterów są mocno związane z niespełnieniem w związkach. Pozwolę sobie zatem przedstawić, jak Bogacz ukazuje w swej książce kobiece i męskie tonacje emocjonalne.
Postacie kobiet są zdecydowanie bardziej wyraziste i to kobiety dominują w tym tekście. Dwie z nich jadą na pogrzeb mężczyzny, ale tylko jedna domyśla się, że niebawem wspólnie pożegnają tego samego zmarłego. We wspomnieniach jego kochanki pojawia się niepokojąca suchość. Kiedy czytamy o nim jako o mężu i ojcu, staje się bardziej wyraźny, ciepły. Obie kobiety w różny sposób radzą sobie ze stratą. Obie tak samo były niespełnione w związku z nieżyjącym. Inny mężczyzna pozwala spojrzeć na kobietę, która jest nieszczęśliwą żoną, i tę drugą, porzuconą przed laty kochankę, która znajduje sposób, aby odegrać się za doznane krzywdy. Żona cierpi, kiedy widzi pocałunek w mroku. Dawna kochanka przeżywa szaloną satysfakcję, gdy ponownie kusi tego, który kiedyś ją porzucił i zranił.
Mamy u Bogacza także kobiety, które oczekują śmierci i próbują się z nią oswoić. Jedna pragnie końca, bo jej stare życie wydaje się być pozbawione wartości. Druga musi zaakceptować to, że cierpi na nowotwór i że jej koniec nadejdzie znacznie szybciej, niż mogła się tego spodziewać. Obie na swój sposób próbują pożegnać się z życiem i obie mają świadomość tego, jak wiele rozczarowań w nim przeżyły.
Poznajemy również kobiety kostyczne i ukrywające prawdziwe uczucia pod maską obojętności oraz surowości. Jedną z nich jest siostra zakonna, której dobroć zapobiegnie samobójczej śmierci. Druga z nich to żona dyrektora szkoły, znienawidzona przez otoczenie i pałająca równie wielką nienawiścią do wszystkich wokół. Co łączy zakonnicę i nauczycielkę? Nie tylko sposób, w jaki żyją, ale podobne pragnienia bliskości i czułości, do jakich nie są w stanie przyznać się nawet przed sobą.
Męskie postacie w „Kole kwintowym” to głównie rozczarowani życiem frustraci, którzy żyją wyidealizowaną miłością i w codziennym życiu za wszelką cenę próbują nie dopuścić do głosu własnych pragnień i marzeń. Spotykamy tu kierowcę tira, którego domem jest ciężarówka i który w obcesowy, ale bardzo szczery sposób wyraża pustkę obecną w jego życiu. Poznajemy szkolnego palacza, nieszczęśliwego świętego Mikołaja w przebraniu, który życiowe niepowodzenia topi w alkoholu i poważnie zastanawia się nad tym, czy nie spalić szkoły razem ze wszystkimi przebywającymi w niej ludźmi. Przeczytamy także przedśmiertną rozmowę z Bogiem, którą prowadzi mężczyzna osamotniony i zagubiony. W końcu poznamy również ból i gorycz nauczyciela, który nie ma sobie dość siły, by pożegnać się z życiem.
Mężczyźni Bogacza żyją przeszłością, wspomnieniami namiastki ciepła, jakie dały im przelotne romanse i własnymi wyobrażeniami o szczęśliwym życiu. Każdy z nich jest równie zagubiony i samotny, bez względu na to, ile satysfakcji dały mu związki z kobietami. Autor ukazuje mężczyzn słabych, ale jednocześnie w tej słabości bardzo wyraźnych. Stanowią co prawda jedynie uzupełnienie żywszych tonacji uczuć, obrazowanych przez kobiety, są jednak równie jak one nieszczęśliwi i równie niepewni tego, czy świt pozwoli im przejechać przez zasypane śniegiem drogi – to w znaczeniu zarówno dosłownym, jak i symbolicznym.
Bohaterowie „Koła kwintowego” są anonimowi, nie mają imion. Są jednocześnie frapująco sportretowanymi indywidualnościami, ale także wyraźną zbiorowością, naznaczoną piętnem smutku i rozczarowania. Znaczenie nocy, jaką muszą wspólnie spędzić, jest tak różnorodne, jak różnorodnie Bogacz oddaje tony emocji serca, którym poświęcone są jego opowiadania. Warto także zastanowić się nad tym, czy dołączone do „Koła kwintowego” opowiadania – pisane według autora „na zamówienie” - są uzupełnieniem i rozwinięciem myśli zawartych w tytułowym zbiorze. Tak czy inaczej jest to zbiór tekstów pozornie chłodnych niczym śnieg zasypujący drogi, ale tak naprawdę gorący żarem serc bohaterów, których bicie ma tak różne tonacje, jak dźwięki składające się na muzyczne koło kwintowe.
Trudno przewidzieć, czy Szymon Bogacz jest pisarzem, który daje nadzieję na kolejne wartościowe książki. Jedno jest pewne. „Koło kwintowe” to dość ciekawy debiut. Proza przesycona intensywnością przeżyć bohaterów. I przez to prawdziwa. A taka zdarza się już coraz rzadziej.
Szymon Bogacz: „Koło kwintowe”. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2009 [seria: ...archipelagi...].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |