ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (133) / 2009

Jarosław Czechowicz,

PEWNEGO RAZU W LOMARKU…

A A A
Rzadko mamy do czynienia z prozą, która pozornie wydaje się dość lekka, ale skrywa w sobie wiele mrocznych prawd o istocie natury ludzkiej i o dążeniu do szczęścia, które nie zawsze jest łatwą drogą. Rzadko też odkrywamy literaturę tak prostolinijną i szczerą, jak powieść holenderskiego pisarza Tommy’ego Wieringi. „Joe Speedboat” w 2005 roku podbił serca rodaków twórcy, a dziś tę interesującą książkę ma okazję poznać polski czytelnik. To kolejna po wydanym przez W.A.B. cztery lata temu „Ojcu i ojcu” Karela van Loona powieść holenderska ciekawie ukazująca koloryt kraju, którego współczesne dokonania literackie nie są zbyt często tłumaczone. Kraju, o którym wciąż wiemy niewiele. Wieloaspektowo sportretowane Lomark jest w książce Wieringi taką Holandią w pigułce. Jest także miejscem, w którym rozegra się dramat przekraczania granicy między niewinnym dzieciństwem a pełną odpowiedzialności za siebie i innych dorosłością.

Trudno jednoznacznie określić, czy tytułowy Joe jest głównym bohaterem tej książki. Joe Speedboat to fikcyjna tożsamość młodego kontestatora, który najpierw podkłada w Lomarku bomby, potem konstruuje samolot i wzbija się w powietrze, by na końcu porwać się na szalony rajd pustynny i złamać serce Picolien Jane. O ile Joe wydaje się być jakimś fantazmatem i uosabiać jedynie pewne idee, o tyle Franek Hermans, narrator tej opowieści, to bohater z krwi i kości, i to przede wszystkim o nim traktować będzie powieść.

Franek zafascynowany jest japońską księgą „Go Rin No Sho” samuraja Musashiego Miyamoto. Wszystkie działania, których się podejmuje, porównuje do mądrości, jakie skrywa w sobie „Księga pięciu kręgów”. Nieprzypadkowo zatem opowieść poprzedzają słowa samuraja, zaś dwie zasadnicze części będą tytułami dróg życiowych, które przyjmuje japoński wojownik. „Droga pióra” to wieloletnie zapiski Franka, który jest kimś na kształt prowincjonalnego kronikarza, spisującego dzieje Lomarku oraz ludzi mu bliskich. „Drogą miecza” bohater zacznie kroczyć wówczas, kiedy Joe uświadomi mu ukryty potencjał i pomoże w zdobywaniu sukcesów w zawodach siłowania się na rękę. Każdą z tych dróg cechuje filozofia umiaru i rozsądku, porządkująca wiara w to, jak osiągnąć stan doskonałości duchowej, nie krzywdząc innych i mając satysfakcję, że życiowe doświadczenia dają wielką naukę na przyszłość.

Franek Hermans prawdopodobnie stałby się taki, jak dwaj jego bracia z Rodziny Wszystko na Złom, którzy odnajdują sens życia w rozróbach, alkoholu i prymitywnych rozrywkach, dających im możliwość odreagowania napięcia w codziennym, zapracowanym życiu. Stałby się, gdyby nie wypadek. Franek jest niepełnosprawny i obserwuje świat z perspektywy wózka inwalidzkiego. Czuje, że w jakiś sposób jest gorszy od innych, ale wie jednocześnie, iż sytuacja, w jakiej się znalazł, jest okazją do tego, by przyjrzeć się światu z innej perspektywy. Marzeniem Franka jest w pełni ogarniać świat, który go otacza. „To było moje marzenie, stać się wszystkowiedzącym – żeby nic nie mogło się ukryć przed moim wzrokiem”. Z tego pragnienia rodzi się zapewne chęć pisania, spisywania dziejów Lomarku na nowo, analizowania zależności, jakie zachodzą między ludźmi i zdarzeniami, o których na co dzień mieszkańcy holenderskiego miasteczka nie myślą. Bohater nie może posługiwać się słowem mówionym. Wybiera słowo pisane i skrupulatnie notuje wszystkie swoje myśli. Tworzy kronikę, która ma być świadectwem jego dorastania. Kronikę, w której poznamy bliżej ludzi tak jak on wkraczających w dorosłość. Poza tajemniczym Joem Speedboat będą to także wspomniana już Picolien Jane (PJ), Krzysztof oraz Engel.

Istotne dla rozwoju zdarzeń będą tajemnice, jakie skrywają Joe oraz PJ. Chłopiec, którego ojciec ginie w wypadku, sam wydaje się być nieobecny w otaczającym go świecie. Joe Speedboat z jakiegoś powodu każe nazywać się zmyślonym imieniem i nazwiskiem. Jego działania są tak pełne niejednoznaczności, że trudno odpowiedzieć na pytanie o to, jakim jest człowiekiem. Jeszcze trudniej odgadnąć, kim się staje. Nieprzypadkowo zmiana tożsamości Joego powiązana jest w powieści z kilkoma religijnymi odniesieniami. Warto przypomnieć, że w kręgu kultury hebrajskiej imię miało wyrażać charakter osoby, która je nosi. Zmiana imienia natomiast niosła za sobą zmianę relacji między ludźmi i otoczeniem. Wspomniane w książce, znane z Biblii zmiany imion porównane są do sytuacji, w jakiej znalazł się Joe. Ostatecznie poznamy jego prawdziwe imię, ale czy ta wiedza pozwoli lepiej poznać bohatera? Myślę, że w symbolice zmiany imienia zawiera się odniesienie do metamorfozy, jaką przechodzi Joe. Okaże się, że zmiana ta będzie także zmianą, jakiej doświadczą mieszkańcy Lomarku, gdzie zamieszka Joe Speedboat. Wieringa napisał bowiem książkę o tym, czy możliwa jest droga ucieczki od własnej tożsamości i czy nadaje jej znaczenia coś takiego jak imię.

Drugą tajemnicą, jaką poznamy, jest tajemnica PJ. Dziewczyna przybywa do Lomarku z dalekiego Durbanu i natychmiast wzbudza niezdrową fascynację u męskiej części miasteczka. W PJ momentalnie zakochuje się Franek, ale dużo czasu minie, zanim dziewczyna pozna jego prawdziwe uczucia. Tymczasem PJ po ukończeniu szkoły wyjeżdża do Amsterdamu i tam wdaje się w płomienny romans z pewnym pisarzem. Człowiek ten w swej książce ujawni prawdziwe oblicze dziewczyny. Poznając jej sekrety, Franek coraz silniej jest nią zafascynowany. Nie zmienią tego liczne romanse PJ z jego przyjaciółmi ani lekceważący i ironiczny stosunek do życia. Kusicielka będzie uciekać przede wszystkim od prawdy o samej sobie i warto zadać sobie pytanie, czy tego samego nie robi Joe Speedboat.

Jeśli założyć, że to jednak książka o niepełnosprawnym chłopaku, który powoli staje się mężczyzną, zrzucając z siebie balast dręczących go kompleksów, warto zwrócić także uwagę na miasto Franka. Lomark jest tu bowiem miniaturą Holandii. W Lomarku holenderskość tej książki nabiera wyraźnego kolorytu. Miasteczko pozornie nie ma w sobie niczego ciekawego. Regularnie podtapiane przez okoliczną rzekę, żyje rytmem wzbierania i opadania jej wód. Ciszę i spokój Lomarku ma zakłócić budowana właśnie autostrada. Z jednej strony to szansa na nowe miejsca pracy i rozwój kilku miasteczkowych branż, z drugiej apokaliptyczna wizja, w której Lomark zostanie na zawsze pozbawione lokalnego charakteru. Ciekawa jest społeczność miejscowości. Ludzie ci są głęboko wierzący i przekonani, że przed wiekami miasto zostało wybawione przez koguta. Miejsce, w którym „ino kur się postawił” Normanom, ma swojego strażnika, którego jednak nie boi się Joe, wkraczający do miasteczka i zmieniający niektóre z panujących tam zwyczajów. Dowiadujemy się także, iż tak naprawdę kogut piał ze strachu, a nie z odwagi i tym samym demitologizowana jest wielkość zwierzęcia. W podobny sposób runie kilka mitów i stereotypów, co spowoduje zmianę poglądów nie tylko Franka, ale także innych jego przyjaciół. Warto także przytoczyć dość gorzkie słowa o Holandii, których Wieringa się nie boi i które bardzo wyraźnie kontrastują z sielską atmosferą życia codziennego w Lomarku. „Ten kraj może się tak szybko zmieniać tylko dlatego, że nie myśli o sobie, albo myśli o sobie bardzo źle, i dlatego chce jak najszybciej wyglądać na twór, który nie ma twarzy. Jego dusza jest niby moneta – z jednej strony folklor, z drugiej oportunizm”. Holandia nijaka, Holandia bez wyrazu? Czy Joe Speedboat i jego poczynania to nie autorski bunt wobec takiego postrzegania tego kraju?

Barwna i wielowątkowa opowieść Wieringi jest bardzo ciepła. Mimo że mamy w niej do czynienia ze zdradą, śmiercią (przychodzącą nagle i w sposób nieoczekiwany), nienawiścią, zazdrością i poczuciem wyobcowania, autor tak zręcznie prowadzi nas przez kolejne strony, że pozostajemy jednak z wrażeniem, iż opisany świat to rzeczywistość, w której można się schronić, której chciałoby się doświadczyć. „Joe Speedboat” to w końcu przecież książka o doświadczaniu samego siebie i świata. O wielowymiarowym doświadczaniu. Bo to opowieść, która kryje w sobie dużo więcej znaczeń niż te, o których przeczytać można na okładce.
Tommy Wieringa: „Joe Speedboat". Przeł. Małgorzata Diederen-Woźniak. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2009 [seria: Don Kichot i Sancho Pansa].