
EMIL, CZYLI O PIEKLE I ZAGUBIENIU
A
A
A
Czy Jerzy Franczak pozostawia za sobą autotematyczną prozę o własnym pisaniu, o postrzeganiu świata, o niedostosowaniu do niego i o formach, za pomocą których próbuje to niedostosowanie ukazać? Czy dylematy dotyczące własnej drogi twórczej z „Grawitacji” i „Przymierzalni” autor zostawił, by podążać nową ścieżką? Pozornie tak, bo bohater najnowszej książki Franczaka to samodzielny literacki byt, mroczny i mglisty, ale oderwany od rozterek swego autora. Czy aby na pewno? „Nieludzka komedia” jest opowieścią cynicznego humanisty; humanisty, który bynajmniej nie jest dla człowieka człowiekiem. Emil Król wiedzie nas przez świat własnych rozczarowań, przez rzeczywistość fragmentaryczną i chaotyczną, rzeczywistość pełną absurdów i idiotyzmów, a jednocześnie przez rejony niezbadane, niejasne; przez własną drogę ku piekielnej otchłani, przez dziewięć kręgów dantejskiego piekła, w których istotą męki będzie przede wszystkim niedostosowanie do życia.
Piekielne kręgi w życiu Emila zacieśniają się coraz bardziej. Szkolna codzienność, w której jako nauczyciel nie jest w stanie wytrzymać. Praca, którą traktuje jak przejaw masochizmu i której ani nie szanuje, ani nie chce utrzymać. Nieudolne próby nawiązania kontaktów z ludźmi podczas wieczoru autorskiego w Budapeszcie, gdzie trudno Emilowi pozbyć się wrażenia, że jako główny bohater wieczoru jest tylko niewiele znaczącym dodatkiem do zebranego towarzystwa. Przerażające Emila pragnienie Natalii, z którą dzieli swoje życie, by posiadać dziecko. Pożegnanie z pracą w szkole i poznawanie odbitek świata realnego oraz świata idei w obskurnym punkcie ksero. Brak pomysłu na życie. Brak szans na to, by w tym życiu odnaleźć swoje miejsce. Myśli o śmierci i mierzenie się z nią za życia. Emocjonalna i ideowa pustka. Proza życia, która jest nazbyt szara i nazbyt oczywista. Emil nie żyje w najlepszym z możliwych światów, poznaje za to koszmar egzystencjalnej udręki, bo przecież świat to „zlepek przypadków i odpadków, kulka gnoju toczona przez kosmicznego żuka”.
Bohater Franczaka to specyficzny kontestator. Niby kwestionuje wszystko to, co widzi, w czym uczestniczy i czego doświadcza, ale nie proponuje niczego w zamian. Emil igra z życiem tak samo, jak Franczak bawi się konwencją powieści, w której co rusz pojawiają się nawiązania do tekstów kultury, będących komentarzem do opisywanych zdarzeń. Jak ironicznie podkreśla sam Emil: „jest Koran i Cioran”. Gra przejawia się także w stylu tej książki, a raczej w stylistycznej polifonii, z pomocą której Emil próbuje opisać własne lęki i uczucia. To przede wszystkim jednak opowieść o człowieku, który próbuje przekroczyć granice nieprzekraczalnego, a jednocześnie wiernie oddać obraz świata, w jakim przyszło mu żyć. Kiedy spędza czas w punkcie ksero, dochodzi do następującego wniosku: „Moje pisanie to też takie kserowanie, kseruję rzeczywistość jak leci, wiernie, bez retuszy, skala 1:1. Kopia pojedyncza, jednostronna”. Czy aby kopiowanie rzeczywistości przez Emila nie jest przypadkiem nieco rozmazane i niedokładne? A przede wszystkim, czy i komu jest potrzebne?
„Wszystko już było, wszystko marność, wszystko gówno prawda”. Emil nie stara się być oryginalny, nie stara się także walczyć z fatalizmem i zniechęceniem do życia, jakie ustawicznie w nim narasta. Z czasem bohater coraz częściej rozmyśla o śmierci i najpierw ideą umierania zwyczajnie się bawi, kpiąc i ironizując, a potem śmierć pojawia się w jego życiu zupełnie niespodziewanie. Tylko że to nie Emil umrze, lecz kobieta jego życia, niewinna i nieświadoma twórczych mąk Emila Natalia. Ta, która niegodna była życia z kimś tak marnym jak Emil, i ta, do której bohater kieruje swe słowa: „Jestem workiem kości, naczyniem nieczystem, mięsem zatrutym przez słowa”.
Morderstwo, jakiego dokonuje bohater Franczaka, jest jednocześnie egzystencjalną próbą, przed jaką staje cała zbudowana na kartach „Nieludzkiej komedii” tożsamość. Emil ćwiartuje zwłoki Natalii, z dziecięcą wręcz naiwnością daje się złapać wymiarowi sprawiedliwości i… ujawnia swoje prawdziwe oblicze, istotę literackiej mistyfikacji, którą jest jego opowieść. Ekspiacja natomiast ma się odbyć przy udziale czytelnika. „Moją winę odkupią czytelnicy, a imię ich będzie milijon!”. Kolejna kpina? A może tak naprawdę śmierć, w obliczu której staje Natalia i której istotę próbuje zgłębić Emil, to jedynie maska, pod którą kryje się zjadliwość życia; tego życia, którego tak nie szanuje bohater.
Okrucieństwo mordu i cynizm mordercy każe w Emilu dostrzegać innego podobnego bohatera literackiego, Adama z głośnej „Gangreny” Dawida Kornagi. Emil nie ma w sobie tak wielkiej siły przebicia jak Adam i nie jest aż tak bezdusznym psychopatą, ale paralela między bohaterami jest dość czytelna. Adam Kornagi traktuje kobietę przedmiotowo, Emil Franczaka kobiety i jej pragnień się boi. Bohater „Gangreny” to nihilista i samotnik, Emil próbuje nazywać to, co nienazwane, i widzieć sens w tym, co Adam kwestionuje. A na pewno nie kocha samotności, choć na co dzień czuje, że nie ma przy nim nikogo. Obaj dokonują gwałtu na kobiecym ciele – Adam w sensie dosłownym, Emil bardziej metaforycznie. Zbrodnia na kobiecie wydaje się w „Nieludzkiej komedii” ciosem w normalność, w uporządkowany ład, w życie rozpisane na role według schematów obowiązujących w społeczeństwie, w którym nie potrafi odnaleźć się Emil. Zarówno bohater „Gangreny”, jak i protagonista powieści Franczaka cierpią z powodu dokonanej przemocy i w niej tylko potrafią okazać swą przejmującą samotność.
Franczak nie próbuje usprawiedliwiać swojego bohatera, ale pozwala nam stanąć obok niego i przeczytać o tym, jak skomentowana została jego zbrodnia. To dodatkowy, dziesiąty rozdział, już poza dantejskimi kręgami, poza panowaniem Emila. Tam też ukryje się kilka tropów interpretacyjnych, tam poszukiwać będziemy odpowiedzi na pytanie o to, czym jest zło, gdzie się rodzi i jaki ma wymiar.
„Człowiek to dziwne zwierzę; nie chce mi się rozwijać tej myśli. Powiedziałem, co powiedziałem, reszta jest milczeniem, jest palimpsestem, chórem głosów, tysiącletnim bełkotem. Życie to sen wariata, ścieżki kręte, wyroki niezbadane, słowa zużyte. (…) Jedyna rzecz realna i moja – to śmierć”. Tą myślą Emila chciałbym zamknąć omówienie „Nieludzkiej komedii”. Myśl ta bowiem odzwierciedla mroczny wydźwięk powieści, która na początku wydaje się lekką i dowcipną opowiastką o niespełnionych pragnieniach pewnego krakowskiego myśliciela. „Nieludzka komedia” w symboliczny sposób uśmierca Emila, a światu dookoła nadaje wyraz groteskowego teatru, w którym usłyszymy głośny gombrowiczowski śmiech.
Czy Franczak wreszcie „wyszedł z siebie”? Czy to książka traktująca o czymś zupełnie innym niż wcześniejsze publikacje pisarza? Nie. „Nieludzka komedia” dotyka indywidualnych doświadczeń Franczaka-twórcy i wpisuje jego dylematy w zmyśloną biografię Emila, ale przede wszystkim w odwieczny dyskurs na temat roli dobra i zła w życiu człowieka.
Piekielne kręgi w życiu Emila zacieśniają się coraz bardziej. Szkolna codzienność, w której jako nauczyciel nie jest w stanie wytrzymać. Praca, którą traktuje jak przejaw masochizmu i której ani nie szanuje, ani nie chce utrzymać. Nieudolne próby nawiązania kontaktów z ludźmi podczas wieczoru autorskiego w Budapeszcie, gdzie trudno Emilowi pozbyć się wrażenia, że jako główny bohater wieczoru jest tylko niewiele znaczącym dodatkiem do zebranego towarzystwa. Przerażające Emila pragnienie Natalii, z którą dzieli swoje życie, by posiadać dziecko. Pożegnanie z pracą w szkole i poznawanie odbitek świata realnego oraz świata idei w obskurnym punkcie ksero. Brak pomysłu na życie. Brak szans na to, by w tym życiu odnaleźć swoje miejsce. Myśli o śmierci i mierzenie się z nią za życia. Emocjonalna i ideowa pustka. Proza życia, która jest nazbyt szara i nazbyt oczywista. Emil nie żyje w najlepszym z możliwych światów, poznaje za to koszmar egzystencjalnej udręki, bo przecież świat to „zlepek przypadków i odpadków, kulka gnoju toczona przez kosmicznego żuka”.
Bohater Franczaka to specyficzny kontestator. Niby kwestionuje wszystko to, co widzi, w czym uczestniczy i czego doświadcza, ale nie proponuje niczego w zamian. Emil igra z życiem tak samo, jak Franczak bawi się konwencją powieści, w której co rusz pojawiają się nawiązania do tekstów kultury, będących komentarzem do opisywanych zdarzeń. Jak ironicznie podkreśla sam Emil: „jest Koran i Cioran”. Gra przejawia się także w stylu tej książki, a raczej w stylistycznej polifonii, z pomocą której Emil próbuje opisać własne lęki i uczucia. To przede wszystkim jednak opowieść o człowieku, który próbuje przekroczyć granice nieprzekraczalnego, a jednocześnie wiernie oddać obraz świata, w jakim przyszło mu żyć. Kiedy spędza czas w punkcie ksero, dochodzi do następującego wniosku: „Moje pisanie to też takie kserowanie, kseruję rzeczywistość jak leci, wiernie, bez retuszy, skala 1:1. Kopia pojedyncza, jednostronna”. Czy aby kopiowanie rzeczywistości przez Emila nie jest przypadkiem nieco rozmazane i niedokładne? A przede wszystkim, czy i komu jest potrzebne?
„Wszystko już było, wszystko marność, wszystko gówno prawda”. Emil nie stara się być oryginalny, nie stara się także walczyć z fatalizmem i zniechęceniem do życia, jakie ustawicznie w nim narasta. Z czasem bohater coraz częściej rozmyśla o śmierci i najpierw ideą umierania zwyczajnie się bawi, kpiąc i ironizując, a potem śmierć pojawia się w jego życiu zupełnie niespodziewanie. Tylko że to nie Emil umrze, lecz kobieta jego życia, niewinna i nieświadoma twórczych mąk Emila Natalia. Ta, która niegodna była życia z kimś tak marnym jak Emil, i ta, do której bohater kieruje swe słowa: „Jestem workiem kości, naczyniem nieczystem, mięsem zatrutym przez słowa”.
Morderstwo, jakiego dokonuje bohater Franczaka, jest jednocześnie egzystencjalną próbą, przed jaką staje cała zbudowana na kartach „Nieludzkiej komedii” tożsamość. Emil ćwiartuje zwłoki Natalii, z dziecięcą wręcz naiwnością daje się złapać wymiarowi sprawiedliwości i… ujawnia swoje prawdziwe oblicze, istotę literackiej mistyfikacji, którą jest jego opowieść. Ekspiacja natomiast ma się odbyć przy udziale czytelnika. „Moją winę odkupią czytelnicy, a imię ich będzie milijon!”. Kolejna kpina? A może tak naprawdę śmierć, w obliczu której staje Natalia i której istotę próbuje zgłębić Emil, to jedynie maska, pod którą kryje się zjadliwość życia; tego życia, którego tak nie szanuje bohater.
Okrucieństwo mordu i cynizm mordercy każe w Emilu dostrzegać innego podobnego bohatera literackiego, Adama z głośnej „Gangreny” Dawida Kornagi. Emil nie ma w sobie tak wielkiej siły przebicia jak Adam i nie jest aż tak bezdusznym psychopatą, ale paralela między bohaterami jest dość czytelna. Adam Kornagi traktuje kobietę przedmiotowo, Emil Franczaka kobiety i jej pragnień się boi. Bohater „Gangreny” to nihilista i samotnik, Emil próbuje nazywać to, co nienazwane, i widzieć sens w tym, co Adam kwestionuje. A na pewno nie kocha samotności, choć na co dzień czuje, że nie ma przy nim nikogo. Obaj dokonują gwałtu na kobiecym ciele – Adam w sensie dosłownym, Emil bardziej metaforycznie. Zbrodnia na kobiecie wydaje się w „Nieludzkiej komedii” ciosem w normalność, w uporządkowany ład, w życie rozpisane na role według schematów obowiązujących w społeczeństwie, w którym nie potrafi odnaleźć się Emil. Zarówno bohater „Gangreny”, jak i protagonista powieści Franczaka cierpią z powodu dokonanej przemocy i w niej tylko potrafią okazać swą przejmującą samotność.
Franczak nie próbuje usprawiedliwiać swojego bohatera, ale pozwala nam stanąć obok niego i przeczytać o tym, jak skomentowana została jego zbrodnia. To dodatkowy, dziesiąty rozdział, już poza dantejskimi kręgami, poza panowaniem Emila. Tam też ukryje się kilka tropów interpretacyjnych, tam poszukiwać będziemy odpowiedzi na pytanie o to, czym jest zło, gdzie się rodzi i jaki ma wymiar.
„Człowiek to dziwne zwierzę; nie chce mi się rozwijać tej myśli. Powiedziałem, co powiedziałem, reszta jest milczeniem, jest palimpsestem, chórem głosów, tysiącletnim bełkotem. Życie to sen wariata, ścieżki kręte, wyroki niezbadane, słowa zużyte. (…) Jedyna rzecz realna i moja – to śmierć”. Tą myślą Emila chciałbym zamknąć omówienie „Nieludzkiej komedii”. Myśl ta bowiem odzwierciedla mroczny wydźwięk powieści, która na początku wydaje się lekką i dowcipną opowiastką o niespełnionych pragnieniach pewnego krakowskiego myśliciela. „Nieludzka komedia” w symboliczny sposób uśmierca Emila, a światu dookoła nadaje wyraz groteskowego teatru, w którym usłyszymy głośny gombrowiczowski śmiech.
Czy Franczak wreszcie „wyszedł z siebie”? Czy to książka traktująca o czymś zupełnie innym niż wcześniejsze publikacje pisarza? Nie. „Nieludzka komedia” dotyka indywidualnych doświadczeń Franczaka-twórcy i wpisuje jego dylematy w zmyśloną biografię Emila, ale przede wszystkim w odwieczny dyskurs na temat roli dobra i zła w życiu człowieka.
Jerzy Franczak: „Nieludzka komedia”. Wydawnictwo Literackie. Kraków 2009.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |