TAKIE TAM
A
A
A
246.
Idę się wylać.
Powiedział znajomy. Wstał zza biurka, wziął „Gazetę Wyborczą” i wyszedł z pokoju. Kłamał.
247.
Zachorowała kotka.
Przewiało ją – postawił diagnozę Dziku.
Co ty pierdolisz. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby kota przewiało – zdenerwował się Marcin.
248.
Graffiti: NIGDY NIE ZEJDZIEMY NA PSY. Dopisek innym kolorem: PRZERZUTY
LEKARZ DENTYSTA ROMAN POKRZYWKA
[od Ewy]
249.
Maciek opowiada film. Polski, z tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego roku. „Wściekły”.
Przychodzi morderca do zegarmistrza i prosi o naprawę zegarka. „Nie mogę, nie mam czasu, spieszę się” – odpowiada zegarmistrz.
250.
Mosz dwa rodzaje komputera. Tyn z puklem i tyn klapany. Ale to i tak jes darymny futer, bo już jes taki, co do niego godosz.
[od Antona, usłyszał w barze „Pod jesionami” w Żorach]
251.
W poniedziałek rano mijałem na ulicy Fabrycznej [w okolicach przejazdu] panią z wózkiem, w którym siedział syn [wnuczek?]. Trzy, czteroletni.
Przepraszam, ma pan zegarek?
Nie. Ale mam telefon.
O, proszę powiedzieć, która godzina?
Dziesiąta dwadzieścia dwie.
To mamy jeszcze chwilę. Chcemy zobaczyć pociąg. Ten o dziesiątej trzydzieści. Z Mikołowa. Do Rybnika.
No, no. Rosną następcy.
252.
Omawialiśmy „Medaliony”. Pani zadała jej pytanie – „skomentuj swoimi słowami scenę: Greczynki idą na śmierć, z pełną świadomością, idą i śpiewają jakąś pieśń, jak myślisz, dlaczego w takiej chwili śpiewają?”. „Dla zabicia czasu” – odpowiedziała po krótkim namyśle. A! Na geografii! Pan wiedział, że ona nic nie wie. Zakpił. – „Jaka jest stolica Azji?”. – „Tsunami” – odpowiedziała, tym razem po długim namyśle.
253.
Monika pięknie wyglądała. Prawda Rysiu? – zapytał Marcin.
Tak. Zaraz, zaraz, jak to się nazywa? Kurwa! A! Wiem! Panna młoda! – ucieszył się Rysiu. – To ja idę po coca colę.
254.
W Oświęcimiu jest miejsce, w którym tuż obok siebie są dwie reklamy: MUZEUM AUSCHWITZ [tutaj adres, godziny] i NIEMIECKIE BLACHY [tutaj nazwa firmy, adres]. Dlaczego nie? Dobry znak. Żeby więcej. Aha, w Imielinie [miejscowość tuż przed Oświęcimiem] jest duża firma budowlana „Rampa”. To akurat niezbyt mi się podoba.
255.
Od kilku dni poczytuję książkę dziwną. [Jan Wierszyłowski – „Psychologia muzyki”, wydanie drugie rozszerzone, Państwowe Wydawnictwa Naukowe, Warszawa 1981]. Co krok natykam się na zdania perły. Oto dwa, pierwsze z brzegu.
Problem słuchania muzyki bez udziału receptora słuchowego wymaga badań.
Zwolennik Bacha ma zapewne lepszy gust niż zwolennik Brahmsa nie rozumiejący muzyki Bacha.
Idę się wylać.
Powiedział znajomy. Wstał zza biurka, wziął „Gazetę Wyborczą” i wyszedł z pokoju. Kłamał.
247.
Zachorowała kotka.
Przewiało ją – postawił diagnozę Dziku.
Co ty pierdolisz. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby kota przewiało – zdenerwował się Marcin.
248.
Graffiti: NIGDY NIE ZEJDZIEMY NA PSY. Dopisek innym kolorem: PRZERZUTY
LEKARZ DENTYSTA ROMAN POKRZYWKA
[od Ewy]
249.
Maciek opowiada film. Polski, z tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego roku. „Wściekły”.
Przychodzi morderca do zegarmistrza i prosi o naprawę zegarka. „Nie mogę, nie mam czasu, spieszę się” – odpowiada zegarmistrz.
250.
Mosz dwa rodzaje komputera. Tyn z puklem i tyn klapany. Ale to i tak jes darymny futer, bo już jes taki, co do niego godosz.
[od Antona, usłyszał w barze „Pod jesionami” w Żorach]
251.
W poniedziałek rano mijałem na ulicy Fabrycznej [w okolicach przejazdu] panią z wózkiem, w którym siedział syn [wnuczek?]. Trzy, czteroletni.
Przepraszam, ma pan zegarek?
Nie. Ale mam telefon.
O, proszę powiedzieć, która godzina?
Dziesiąta dwadzieścia dwie.
To mamy jeszcze chwilę. Chcemy zobaczyć pociąg. Ten o dziesiątej trzydzieści. Z Mikołowa. Do Rybnika.
No, no. Rosną następcy.
252.
Omawialiśmy „Medaliony”. Pani zadała jej pytanie – „skomentuj swoimi słowami scenę: Greczynki idą na śmierć, z pełną świadomością, idą i śpiewają jakąś pieśń, jak myślisz, dlaczego w takiej chwili śpiewają?”. „Dla zabicia czasu” – odpowiedziała po krótkim namyśle. A! Na geografii! Pan wiedział, że ona nic nie wie. Zakpił. – „Jaka jest stolica Azji?”. – „Tsunami” – odpowiedziała, tym razem po długim namyśle.
253.
Monika pięknie wyglądała. Prawda Rysiu? – zapytał Marcin.
Tak. Zaraz, zaraz, jak to się nazywa? Kurwa! A! Wiem! Panna młoda! – ucieszył się Rysiu. – To ja idę po coca colę.
254.
W Oświęcimiu jest miejsce, w którym tuż obok siebie są dwie reklamy: MUZEUM AUSCHWITZ [tutaj adres, godziny] i NIEMIECKIE BLACHY [tutaj nazwa firmy, adres]. Dlaczego nie? Dobry znak. Żeby więcej. Aha, w Imielinie [miejscowość tuż przed Oświęcimiem] jest duża firma budowlana „Rampa”. To akurat niezbyt mi się podoba.
255.
Od kilku dni poczytuję książkę dziwną. [Jan Wierszyłowski – „Psychologia muzyki”, wydanie drugie rozszerzone, Państwowe Wydawnictwa Naukowe, Warszawa 1981]. Co krok natykam się na zdania perły. Oto dwa, pierwsze z brzegu.
Problem słuchania muzyki bez udziału receptora słuchowego wymaga badań.
Zwolennik Bacha ma zapewne lepszy gust niż zwolennik Brahmsa nie rozumiejący muzyki Bacha.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |