SKINI I INNI POSTMODERNIŚCI
A
A
A
Amerykańska subkultura hippisów i brytyjska subkultura punków powstały jako ruchy reakcjonistyczne. Wyrażały sprzeciw i bunt wobec zastanej rzeczywistości, zwłaszcza w jej aspekcie politycznym. Mijały dekady, ruchy młodzieżowe mnożyły się i dzieliły, zmieniały się formy i cele buntu, a obok tego rosła pochłaniająca wszystko kultura masowa. W momencie, gdy masowość zaczęła asymilować elementy poszczególnych subkultur, mówiono często o ich śmierci: mainstream negował ich indywidualizm, a masowa produkcja i konsumpcja odbierały im buntowniczy potencjał. Gdyby ten stan rzeczy się utrzymał, moglibyśmy dziś mówić o subkulturach jedynie w historycznym ujęciu, wskazując ewentualnie nielicznych epigonów. Tymczasem empiria świadczy o przeciwnym zjawisku, o swoistym odrodzeniu młodzieżowych subkultur. Jak jest to możliwe i na jakich odbywa się zasadach – próbuje wyjaśnić David Muggleton w książce „Wewnątrz subkultury. Ponowoczesne znaczenie stylu".
Aby jednak przejść do pozytywnych rozważań na temat współczesnej kondycji subkultur, Muggleton musi najpierw zmierzyć się z panującą na tym polu metodologią. Pierwsze rozdziały poświęcone są rozrachunkowi z podejściem dominującym w badaniach (sub)kulturowych oraz nakreśleniu własnego stanowiska autora. Muggleton krytykuje brytyjski Ośrodek Współczesnych Studiów Kulturowych (Center for Contemporary Cultural Studies, CCCS), zarzucając mu nadmierny obiektywizm. Według niego badacze z CCCS pomijają subiektywne stanowiska przedstawicieli subkultur, opierając się na danych liczbowych i statystykach, którymi łatwo manipulować. Wydaje się to istotą krytyki Muggletona: w jego przekonaniu postmarksistowska metodologia CCCS pozwala na pierwotne wytwarzanie teorii, dla której później szuka się potwierdzenia w badaniach (statystycznych). Autor próbuje zastąpić tę orientację badawczą podejściem neoweberowskim, które rozumie jako budowanie teorii na wcześniej pozyskanych danych. Przy czym informacje nie powinny mieć charakteru ilościowego, lecz jakościowy: statystykę należy zastąpić wywiadami przeprowadzanymi z przedstawicielami badanego środowiska.
Deklarowane przejście między praktykowanym przez CCCS potwierdzaniem wcześniej przyjętych założeń poprzez dane statystyczne a proponowanym tu interpretowaniem danych zawartych w wywiadach nie odbywa się jednak w stu procentach konsekwentnie. Muggleton przedstawia bowiem na początku dwa modele idealne: pierwszy z nich akcentuje te cechy subkultur, które uznalibyśmy za nowoczesne, drugi – ponowoczesne. Następnie analizując fragmenty z ponad pięćdziesięciu przeprowadzonych wywiadów, stara się on wyabstrahować konkretne postawy i sprawdzić, bliżej którego z postawionych wcześniej modeli się mieszczą. Oczywiście nie stawia go to na metodologicznej równi z przedstawicielami CCCS, daje jednak oparcie dla wątpliwości związanych z brakiem determinizmu w badaniach. Wątpliwości, które jednak pogłębiają się z momentem, w którym Muggleton przyznaje się do swej punkowej przeszłości. Tak dalekie zaangażowanie emocjonalne w przedmiot badań stwarza ryzyko nadmiernej subiektywności – i rzeczywiście, w książce „Wewnątrz subkultury…" do głosu dochodzi pewien osobisty stosunek autora, nakazujący mu pozytywnie waloryzować wiele zjawisk. Odchodząc od obiektywnych zapędów CCCS, Muggleton znalazł się na przeciwległym biegunie: skrajnej subiektywności manifestującej się nie tylko w przekładaniu danych jakościowych (wywiadów) nad ilościowe (statystyki), ale także na umieszczeniu badacza wewnątrz zjawiska, na zatracie dystansu. I chociaż to posunięcie naraża go na krytykę, to nie neguje przecież całości jego pracy; co więcej: tworzy warunki do lepszego zrozumienia analizowanego zjawiska i do czynienia obserwacji często będących poza zasięgiem badaczy „z zewnątrz”.
Wróćmy do samych subkultur. Co stało się z nimi w momencie zagarnięcia przez mainstream? Z jednej strony wywarły wpływ na kulturę popularną, uzyskały środki wyrazu, które wcześniej były poza ich zasięgiem, jak wysokobudżetowe kino czy sieci sklepów odzieżowych. Równocześnie jednak proces ten wymusił rekonfigurację ideologii stojącej za konkretnymi subkulturami. Zmiany te były często bardzo daleko idące, nie polegały na modyfikacji treści ideologicznych, ale na zmianie samego rozumienia ideologii. Odchodzono od politycznego zaangażowania, od wielkich narracji na rzecz przyjmowania postaw głęboko ironicznych. To właśnie to przejście – od polityki do ironii – pozwoliło Muggletonowi spojrzeć na subkultury jak na zjawisko postmodernistyczne.
Muggleton nie wypytuje swoich rozmówców bezpośrednio o ich ideologie. Rozmawia z nimi o stylu – o tym, jak wyglądają, jak się ubierają i czym motywują swe (głównie garderobiane) wybory. W tym bowiem dopatruje się przejawów ideologii o wiele wyraźniejszych i czystszych, niż w prezentowanych poglądach. Z rozmów autora wynika zresztą wyraźnie, że brak jest bezpośredniego przełożenia zewnętrznego wyglądu na postawy i poglądy przyjmowane przez jednostkę. Popkulturowe wypranie subkultur z ideologii sprawiło, że to właśnie ten brak stał się najbardziej znaczący. Zupełnie jak z Baudrillarda: wygląd członka jakiejś subkultury (pełen wizualnych znaków) nie odsyła już do ideologii (znaczenia), a jedynie imituje dany styl. Jedynym, do czego odsyła wygląd współczesnego punka czy gota jest wygląd innych punków i gotów. Naśladowanie, powielanie i procesja znaków, które prowadzą do kolejnych znaków – subkulturowe symulakra. Tak ujmowany styl staje się sposobem oglądania (lub raczej: twórczego interpretowania) świata, który czyni go hiperrzeczywistym.
Mimo wszystko rozmówcy Muggletona często podkreślają, że przynależność do subkultury jest w mniejszej mierze kwestią stylu, a w większej „postawy". Co mają na myśli? Autorowi niełatwo jest wyjaśnić ten paradoks i ucieka on tu do kategorii performatywności. Przynależność subkulturowa byłaby wtedy zbiorem pewnych zachowań i rytuałów, bazowałaby nie na tym, kim się jest, lecz co się robi. Brakuje w tej analizie zjawiska sceny rozumianej nie w kategoriach muzycznych, lecz jako (fikcyjnej) przestrzeni manifestowania swej kulturowej tożsamości przez kreację o charakterze artystycznym i/lub socjalnym. Na subkulturową scenę składają się wszystkie elementy, które poza muzyką i ubiorem decydują o grupowej tożsamości: literatura, sposób spędzania wolnego czasu, wybór mediów, miejsce i charakter imprez masowych, a nawet – co w jednym miejscu sugeruje autor – dobór środków odurzających i zmieniających świadomość. Istnienie sceny (nawet nienazwanej tak bezpośrednio) oraz performatywność wskazują na umowny charakter ponowoczesnej subkultury: tożsamość jest odgrywana (performowana na scenie) i konstruowana (ale też imitowana) zewnętrznie; nie posiada wewnętrznych motywacji, nie jest wyrazem osobowości. Pod maską tożsamości subkulturowej nie kryje się nic (lub raczej: kryje się Nic), a negatywność ta ma zdecydowanie postmodernistyczny charakter (jakkolwiek estetyzacja życia w tym wypadku jest zabiegiem czysto modernistycznym – co umyka uwadze autora).
Ostateczne wnioski, do jakich dochodzi Muggleton mogą wydawać się rozczarowujące. W miejscu spodziewanego opisania subkultury jako zjawiska typowo ponowoczesnego, znajdujemy bardzo asekuracyjne twierdzenie, że choć we wrażliwości subkulturowej manifestują się takie elementy, jak „wolność od struktury, kontroli i ograniczeń oraz odrzucenie zastoju na rzecz ruchu i płynności”, to „bardziej radykalne twierdzenia o ponowoczesności nie znajdują tu jednak potwierdzenia” (s. 192). Argumentując swoje stanowisko, autor wskazuje na silne poczucie własnego (subkulturowego) ja i brak poczucia nieautentyczności. Problem, jaki w rzeczywistości pojawia się tutaj, nie dotyczy tego, czy przedstawiciele subkultur są autentyczni, czy też nie są (zwykle nie są), ani nawet czy posiadają poczucie własnej nieautentyczności (zwykle nie posiadają). Chodzi tu o to, czy samoświadomość jest konieczna do mówienia o postmodernistycznym charakterze? Wydaje mi się, że Muggleton udowodnił postmodernistyczność subkulturowych przeobrażeń, a to, czy w przypadku poszczególnych osób zrodziła się tego świadomość, czy nie, jest już zupełnie inną sprawą. Twierdzenie, że wszystkie jednostki subkulturowo zaangażowane są postmodernistami brzmi niedorzecznie.
Aby jednak przejść do pozytywnych rozważań na temat współczesnej kondycji subkultur, Muggleton musi najpierw zmierzyć się z panującą na tym polu metodologią. Pierwsze rozdziały poświęcone są rozrachunkowi z podejściem dominującym w badaniach (sub)kulturowych oraz nakreśleniu własnego stanowiska autora. Muggleton krytykuje brytyjski Ośrodek Współczesnych Studiów Kulturowych (Center for Contemporary Cultural Studies, CCCS), zarzucając mu nadmierny obiektywizm. Według niego badacze z CCCS pomijają subiektywne stanowiska przedstawicieli subkultur, opierając się na danych liczbowych i statystykach, którymi łatwo manipulować. Wydaje się to istotą krytyki Muggletona: w jego przekonaniu postmarksistowska metodologia CCCS pozwala na pierwotne wytwarzanie teorii, dla której później szuka się potwierdzenia w badaniach (statystycznych). Autor próbuje zastąpić tę orientację badawczą podejściem neoweberowskim, które rozumie jako budowanie teorii na wcześniej pozyskanych danych. Przy czym informacje nie powinny mieć charakteru ilościowego, lecz jakościowy: statystykę należy zastąpić wywiadami przeprowadzanymi z przedstawicielami badanego środowiska.
Deklarowane przejście między praktykowanym przez CCCS potwierdzaniem wcześniej przyjętych założeń poprzez dane statystyczne a proponowanym tu interpretowaniem danych zawartych w wywiadach nie odbywa się jednak w stu procentach konsekwentnie. Muggleton przedstawia bowiem na początku dwa modele idealne: pierwszy z nich akcentuje te cechy subkultur, które uznalibyśmy za nowoczesne, drugi – ponowoczesne. Następnie analizując fragmenty z ponad pięćdziesięciu przeprowadzonych wywiadów, stara się on wyabstrahować konkretne postawy i sprawdzić, bliżej którego z postawionych wcześniej modeli się mieszczą. Oczywiście nie stawia go to na metodologicznej równi z przedstawicielami CCCS, daje jednak oparcie dla wątpliwości związanych z brakiem determinizmu w badaniach. Wątpliwości, które jednak pogłębiają się z momentem, w którym Muggleton przyznaje się do swej punkowej przeszłości. Tak dalekie zaangażowanie emocjonalne w przedmiot badań stwarza ryzyko nadmiernej subiektywności – i rzeczywiście, w książce „Wewnątrz subkultury…" do głosu dochodzi pewien osobisty stosunek autora, nakazujący mu pozytywnie waloryzować wiele zjawisk. Odchodząc od obiektywnych zapędów CCCS, Muggleton znalazł się na przeciwległym biegunie: skrajnej subiektywności manifestującej się nie tylko w przekładaniu danych jakościowych (wywiadów) nad ilościowe (statystyki), ale także na umieszczeniu badacza wewnątrz zjawiska, na zatracie dystansu. I chociaż to posunięcie naraża go na krytykę, to nie neguje przecież całości jego pracy; co więcej: tworzy warunki do lepszego zrozumienia analizowanego zjawiska i do czynienia obserwacji często będących poza zasięgiem badaczy „z zewnątrz”.
Wróćmy do samych subkultur. Co stało się z nimi w momencie zagarnięcia przez mainstream? Z jednej strony wywarły wpływ na kulturę popularną, uzyskały środki wyrazu, które wcześniej były poza ich zasięgiem, jak wysokobudżetowe kino czy sieci sklepów odzieżowych. Równocześnie jednak proces ten wymusił rekonfigurację ideologii stojącej za konkretnymi subkulturami. Zmiany te były często bardzo daleko idące, nie polegały na modyfikacji treści ideologicznych, ale na zmianie samego rozumienia ideologii. Odchodzono od politycznego zaangażowania, od wielkich narracji na rzecz przyjmowania postaw głęboko ironicznych. To właśnie to przejście – od polityki do ironii – pozwoliło Muggletonowi spojrzeć na subkultury jak na zjawisko postmodernistyczne.
Muggleton nie wypytuje swoich rozmówców bezpośrednio o ich ideologie. Rozmawia z nimi o stylu – o tym, jak wyglądają, jak się ubierają i czym motywują swe (głównie garderobiane) wybory. W tym bowiem dopatruje się przejawów ideologii o wiele wyraźniejszych i czystszych, niż w prezentowanych poglądach. Z rozmów autora wynika zresztą wyraźnie, że brak jest bezpośredniego przełożenia zewnętrznego wyglądu na postawy i poglądy przyjmowane przez jednostkę. Popkulturowe wypranie subkultur z ideologii sprawiło, że to właśnie ten brak stał się najbardziej znaczący. Zupełnie jak z Baudrillarda: wygląd członka jakiejś subkultury (pełen wizualnych znaków) nie odsyła już do ideologii (znaczenia), a jedynie imituje dany styl. Jedynym, do czego odsyła wygląd współczesnego punka czy gota jest wygląd innych punków i gotów. Naśladowanie, powielanie i procesja znaków, które prowadzą do kolejnych znaków – subkulturowe symulakra. Tak ujmowany styl staje się sposobem oglądania (lub raczej: twórczego interpretowania) świata, który czyni go hiperrzeczywistym.
Mimo wszystko rozmówcy Muggletona często podkreślają, że przynależność do subkultury jest w mniejszej mierze kwestią stylu, a w większej „postawy". Co mają na myśli? Autorowi niełatwo jest wyjaśnić ten paradoks i ucieka on tu do kategorii performatywności. Przynależność subkulturowa byłaby wtedy zbiorem pewnych zachowań i rytuałów, bazowałaby nie na tym, kim się jest, lecz co się robi. Brakuje w tej analizie zjawiska sceny rozumianej nie w kategoriach muzycznych, lecz jako (fikcyjnej) przestrzeni manifestowania swej kulturowej tożsamości przez kreację o charakterze artystycznym i/lub socjalnym. Na subkulturową scenę składają się wszystkie elementy, które poza muzyką i ubiorem decydują o grupowej tożsamości: literatura, sposób spędzania wolnego czasu, wybór mediów, miejsce i charakter imprez masowych, a nawet – co w jednym miejscu sugeruje autor – dobór środków odurzających i zmieniających świadomość. Istnienie sceny (nawet nienazwanej tak bezpośrednio) oraz performatywność wskazują na umowny charakter ponowoczesnej subkultury: tożsamość jest odgrywana (performowana na scenie) i konstruowana (ale też imitowana) zewnętrznie; nie posiada wewnętrznych motywacji, nie jest wyrazem osobowości. Pod maską tożsamości subkulturowej nie kryje się nic (lub raczej: kryje się Nic), a negatywność ta ma zdecydowanie postmodernistyczny charakter (jakkolwiek estetyzacja życia w tym wypadku jest zabiegiem czysto modernistycznym – co umyka uwadze autora).
Ostateczne wnioski, do jakich dochodzi Muggleton mogą wydawać się rozczarowujące. W miejscu spodziewanego opisania subkultury jako zjawiska typowo ponowoczesnego, znajdujemy bardzo asekuracyjne twierdzenie, że choć we wrażliwości subkulturowej manifestują się takie elementy, jak „wolność od struktury, kontroli i ograniczeń oraz odrzucenie zastoju na rzecz ruchu i płynności”, to „bardziej radykalne twierdzenia o ponowoczesności nie znajdują tu jednak potwierdzenia” (s. 192). Argumentując swoje stanowisko, autor wskazuje na silne poczucie własnego (subkulturowego) ja i brak poczucia nieautentyczności. Problem, jaki w rzeczywistości pojawia się tutaj, nie dotyczy tego, czy przedstawiciele subkultur są autentyczni, czy też nie są (zwykle nie są), ani nawet czy posiadają poczucie własnej nieautentyczności (zwykle nie posiadają). Chodzi tu o to, czy samoświadomość jest konieczna do mówienia o postmodernistycznym charakterze? Wydaje mi się, że Muggleton udowodnił postmodernistyczność subkulturowych przeobrażeń, a to, czy w przypadku poszczególnych osób zrodziła się tego świadomość, czy nie, jest już zupełnie inną sprawą. Twierdzenie, że wszystkie jednostki subkulturowo zaangażowane są postmodernistami brzmi niedorzecznie.
David Muggleton: „Wewnątrz subkultury. Ponowoczesne znaczenie stylu”. Przeł. Agata Sadza. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2004.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |