ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

sierpień 15-16 (159-160) / 2010

Andrzej Ciszewski,

MIŁOŚĆ, ŚMIERĆ I HYBRYDA

A A A
Temat zakazanych eksperymentów genetycznych oraz bluźnierczej uzurpacji boskich prerogatyw został wyeksploatowany do granic przyzwoitości. Nie sposób wymienić wszystkich filmowych wariacji na temat klasycznej powieści Mary Wollstonecraft Shelley traktującej o perypetiach nowożytnego Prometeusza rzucającego śmiałe wyzwanie śmierci. Z kolei takie filmy jak „Gatunek” Rogera Donaldsona (1995), „Relikt” Petera Hyamsa (1997) czy „Mutant” Guillermo del Toro (1997) konsekwentnie potwierdzały regułę, że samozwańcza żonglerka pulą genową nie przynosi niczego dobrego. Podobne odczucie budzi fabuła najnowszego dzieła Vincenzo Nataliego.

Bohaterami „Istoty” są młodzi naukowcy, Elsa Kast (Sarah Polley) oraz Clive Nicoli (Adrien Brody), prowadzący na zlecenie wielkiej korporacji badania nad strukturą nowego białka, spreparowanego w efekcie połączenia różnorodnych genów zwierzęcego pochodzenia. Rezultatem pierwszego etapu przedsięwzięcia było powołanie do życia pary gigantycznych larw o wdzięcznych imionach Ginger i Fred. Zasadniczym celem eksperymentu jest jednak zespolenie materiału genetycznego stworzeń z fragmentem ludzkiego DNA. Kontrowersyjnemu projektowi przyświeca szczytny cel: opracowanie panaceum na największe epidemie i schorzenia współczesnego świata. Kiedy badania zostają wstrzymane, zdeterminowana Elsa po kryjomu kontynuuje prace. Wreszcie następuje długo oczekiwany przełom. Wyhodowana w syntetycznej macicy istota rozwija się w zastraszającym tempie, zdradzając coraz więcej cech charakterystycznych dla homo sapiens. Fizyczny rozwój Dren (Delphine Chanéac) – bo tak zostaje nazwane (nie)boskie stworzenie – idzie w parze z jej intelektualnym i emocjonalnym progresem, podsycanym od czasu do czasu dochodzącymi do głosu „zwierzęcymi” instynktami. Wkrótce relacje łączące trójkę bohaterów zaczynają przekraczać dopuszczalne granice…

Kanadyjski reżyser Vincenzo Natali, trochę na przekór własnym staraniom, w pamięci widzów stał się de facto autorem jednego dzieła. Mam tu na myśli kultowy dla wielu kinomanów „Cube” (1997), będący przykładem inteligentnej, wieloznacznej, pełnej tajemnic i niedopowiedzeń odmiany filmowej fantastyki. Zrealizowany w 2002 roku futurystyczny dreszczowiec „Cypher” (2002) oraz rok późniejsza surrealistyczna komedia „Wielkie nic” nie cieszyły się już takim powodzeniem ani wśród krytyków, ani wśród publiczności. Pewną odmianą dla Nataliego była z pewnością realizacja wampirycznej opowiastki wchodzącej w skład nowelowej produkcji „Zakochany Paryż” (2006). Jednak fani ciągle czekali na dzieło, które przyćmi lub chociaż dorówna sukcesowi opowieści o zagadkowym sześcianie.

Niestety, pomimo efektownej reklamy, „Istota” nie spełnia pokładanych w niej nadziei. Jest co prawda sprawnie zrealizowanym dreszczowcem, legitymującym się rzetelnym warsztatem narracyjnym (pomimo odczuwalnego od pewnego momentu spadku napięcia) oraz klimatycznymi, stonowanymi zdjęciami autorstwa Tetsuo Nagaty okraszonymi subtelną muzyką Cyrille’a Auforta. Zgoda, aktorzy prezentują się nie najgorzej (szczególnie Sarah Polley), przekonująco oddając szeroki wachlarz emocji bohaterów. Przyznaję też, że efekty specjalne stoją na zupełnie przyzwoitym poziomie, stanowiąc atrakcyjną otoczkę fabuły, a nie cel sam w sobie.

Zasadniczym mankamentem produkcji jest jednak jej wtórność, szczególnie na płaszczyźnie pytań (oraz udzielanych odpowiedzi) dotyczących moralnej odpowiedzialności za działanie wbrew naturze oraz punktu, w którym różnice pomiędzy człowiekiem, zwierzęciem a bestią ulegają ostatecznemu zatarciu. Zapewne nie każdemu przypadnie do gustu prezentowana w filmie rewia cielesnych deformacji oraz przykładów moralno-etycznych transgresji (jak chociażby scena erotyczna pomiędzy Clive’em a Dren), skropionych tu i ówdzie gęstą posoką. Na dobrą sprawę „Istota” ma szansę zjednać sobie sympatyków wczesnych dokonań Davida Cronenberga, w szczególności „Dreszczy” (1975), „Potomstwa” (1978) czy nawet „Muchy” (1986), chociaż niewykluczone, że uznają oni film Vincenzo Nataliego za dzieło epigońskie. W istocie – szkoda.
„Istota” („Splice”). Reż.: Vincenzo Natali. Scen.: Vincenzo Natali, Doug Taylor. Obsada: Sarah Polley, Adrien Brody, Delphine Chanéac, David Hewlett. Gatunek: horror/ science fiction / dramat. Produkcja: Francja / Kanada / USA 2009, 107 min.