ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 czerwca 11 (179) / 2011

Anna Katarzyna Dycha,

MUZYKA KOŃCA LATA ZAMYKA „MIŁOSNO-PROWINCJONALNY” TRYPTYK

A A A
PKP Anielina „Muzyka Końca Lata”. Thin Man Records, 2011.
Swoim najnowszym krążkiem Muzyka Końca Lata potwierdza ukutą przed laty opinię, że jest najbardziej bezpretensjonalną gitarową kapelą śpiewającą po polsku.

Nie sposób pisać o płycie „PKP Anielina” w oderwaniu od dwóch poprzednich wydawnictw mińskiego kwartetu „na dwie gitary, bas i bębenek” (od tego krążka grupa jest kwintetem – skład uzupełniła śpiewająca Ola Bilińska z zespołów Płyny i Babadag). Sam lider Muzyki Bartek Chmielewski wyjaśniał przed premierą, że będzie ona w pewnym sensie zamknięciem „miłosno-prowincjonalnego tryptyku”.

MKL udanie zadebiutowała w 2006 roku krążkiem „Jedno wesele, dwa pogrzeby”. Piosenkowym, wypełnionym melancholią i bezpretensjonalnymi tekstami o wolno płynącym życiu na mazowieckiej prowincji. „Przyzwoity, obiecujący debiut” – zgodnie orzekli recenzenci. Dalej było już tylko lepiej. W odróżnieniu od wielu kapel, dla których druga płyta potrafi być przekleństwem, MKL potwierdziła swoją klasę. Na krążku „2:1 dla dziewczyn” chłopcy z Mińska Mazowieckiego w bardziej melodyjny i poukładany sposób snuli opowieści o męsko-damskich perypetiach, które w przeważającej większości kończą się smutkiem i osamotnieniem. Zastanawiam się, czy muszą jeszcze komukolwiek cokolwiek udowadniać? Zdaje się, że nie. Trzecia płyta to przypieczętowanie dość oczywistego już od dłuższego czasu faktu, że „emkaelowy” skład potrafi urzec trafnymi tekstami oddającymi klimat mazowieckiej prowincji i porcją solidnego, gitarowego grania.

Motywem przewodnim premierowych kompozycji są podróże kolejowe i zmiany pór roku. Główną ich inspiracją była stacja Mińsk Mazowiecki Anielina, która dla wielu mieszkańców miasta ma znaczenie symboliczne. To właśnie stąd wielu z nich odjeżdża do pracy czy na studia w stolicy. Jest to też miejsce pierwszych młodzieńczych miłości czy rozmów o sercowych dramatach.

Miło się słucha „zmywakowych”, urzekająco trafionych tekstów opisujących stan zakochania czy pogodzenie z przemijaniem uczuć. Bartosz Chmielewski o uczuciowych wzlotach: „Miłosne sms-y, spacery późną porą / ucieczki z zajęć, by czekać pod twą szkołą / by pół godziny dłużej móc patrzeć w twoje oczy / by ramionami szczęście swe otoczyć” („2001-2007”). Są motyle w brzuchu, są też rozstania, o których na „PKP Anielina” napisano choćby tak: „Choć czasem się jeszcze przyśnisz i ciężko z łóżka potem wstać / To wiem, że to już za nami, dziś pora innym swe ciepło dać” („2001-2007”) czy „Szkoda czasu, szkoda lat / na pochmurne stany / miłych dziewczyn pełny świat, aha” („Szkoda czasu”). Jest tu też znakomita piosenka o „Wiośnie”, w czasie której „pranie szybciej schnie, buzia ściemnieje i będzie się chciało żyć, a nie tylko spać”; jest tytułowy utwór, w którym chłopcy piją piwo, rozmawiają o dziewczynach, a potem wracają do chaty, by serfować po Internecie; jest wreszcie uroczy hit zatytułowany „Dokąd”, którego dwudziestoletni bohaterowie przy rozstaniu – może kiedyś się jeszcze zejdą – wspominają wakacje, podczas których w gołębniku próbowali oranżadki w proszku!

I o ile teksty właściwie nie zaskakują – cieszy ich niezmiennie zachwycający poziom – warstwa muzyczna płyty jest niespodzianką. Bogatsza niż zwykle. Według lidera grupy muzycznie to chyba ich najbardziej „skomplikowane” wydawnictwo. Jest tu mniej utworów napisanych według schematu zwrotka-refren-solówka; częściej rozwijają się one linearnie, a charakterystyczne motywy pojawiają się tylko na chwilę. Nadal jednak utrzymane są one w neo-bigbitowej estetyce.

Płyta zyskała też dzięki odświeżeniu składu. Mamy tu przede wszystkim solidną żeńską reprezentację. Śpiewające Karotka z zespołu Kawałek Kulki (obecna też na poprzedniej płycie, gra także na skrzypcach), Ola Bilińska i białostoczanka Natalia Fiedorczuk (przygrywająca z kolei na klawiszach). Dla chórków w wykonaniu płci pięknej zawsze było w Muzyce miejsce – przyznaje Bartosz Chmielewski. Ale damskie głosy nie pierwszy raz ocieplają twórczość MKL. Nowością jest sekcja dęta grupy Contemporary Noise Sextet w składzie Wojtek Jachna (trąbka) i Aleksander Kamiński (saksofon), dzięki której utwory takie jak „Cielak i wiśnia” czy „Całowanie” zyskały nową twarz. Na „PKP Anielina” muzycy wykorzystują też dzwonki, raźno poklaskują w dłonie, pogwizdują, energetycznie pokrzykują czy wreszcie najczęściej nucą „la, la, la, la, la”.

Po zaskakującej – przynajmniej dla mnie – promocji w TVN-ie (fragmenty melodyjnego „Dokąd” mieliśmy okazję usłyszeć w zapowiedzi ramówki majowych sobót) przybyło wyświetleń na YouTubie, na portalach sypią się gratulacje. Jednak i bez tego Muzyce należą się pochwały. Nowa płyta trzyma poziom, pełne luzu, młodzieńczego uroku, romantyzmu i lokalnego folkloru utwory bronią się same. Okazuje się, że tęsknimy do prostych, zagranych na gitarach piosenek z tekstami, pod którymi sami moglibyśmy się podpisać. Muzyka Końca Lata tą tęsknotę skutecznie zaspokaja.