ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 lutego 4 (76) / 2007

Izabela Franckiewicz,

MIASTO REKORDÓW

A A A
„Księgę rekordów Szutki” można określić gatunkowo jako „komedię dokumentalną”. Jej twórcą jest reżyser jugosłowiańskiego pochodzenia, Aleksander Manić, który uwiecznił momenty z życia mieszkańców jednego z bałkańskich miasteczek – Szutki. Bohaterami filmu są zamieszkujący je cyganie, bowiem Szutka uchodzi za największe na Bałkanach skupisko Romów. Jednak nie tylko to składa się na specyfikę tego magicznego, usytuowanego na marginesie współczesnego świata miejsca. Szutka to miasto kontrastów, w którym tradycja ściera się z nowoczesnością, a fantastyczność miesza z realnością.

Szutka to prawdziwa galeria nietuzinkowych postaci. Mieszkające w tym mieście osoby to niezwykle barwne osobowości, prawdziwe indywidua. Jest jednak coś, co wszystkich bohaterów łączy. Każdy z nich jest mistrzem, prawdziwym rekordzistą w specyficznej dla siebie dyscyplinie. W Szutce mieszka najlepszy kochanek, mistrz uprawiania miłości w jesieni wieku, któremu podeszły wiek nie przeszkadza w płodzeniu potomstwa. Nie brak tu pogromcy wampirów, derwisza, ale i mistrza tańca, czy wciąż konkurujących ze sobą hodowców ptactwa. Mieszkańcy Szutki to ludzie nieprzeciętni. Każdy z nich jest mistrzem.
Kolejną łącząca ich cechą jest materialne ubóstwo. Jednak nie przeszkadza im ono w niezwykłym bogactwie życia społecznego ani nie odbiera radości życia.

To niezwykle malowniczo przedstawiony świat z budzącymi niekłamaną sympatię, niezwykle zabawnymi bohaterami. Oglądając go, można wtopić się w tę wspólnotę, poczuć jej atmosferę. To społeczność prawie dziewicza, wpadająca w zachwyt nad przenikającymi do niej zdobyczami świata zachodniego, koncentrująca się na sprawach drobnych, dla widza nowoczesnych, komfortowych kin (choć wątpię, by film do nich trafił), często wręcz absurdalnych. To film, który naprawdę z przyjemnością się ogląda i na którym dobrze się można bawić. Jednak trochę to niepokoi, bo jest to przecież film dokumentalny.

Romowie znani są ze swego ogromnego temperamentu i umiejętności czerpania radości z każdej chwili. To wspaniale, że na świecie są ludzie czerpiący radość życia z rzeczy małych. Na ile jednak podyktowana jest ona brakiem alternatyw? Może woleliby być mistrzami w innych kategoriach: wysokości oszczędności na koncie, wielkości domu czy nowoczesności samochodu. Może się mylę, ale sądzę, że lepsza sytuacja materialna nie dałaby im szczęścia, może świadomi zrezygnowaliby z świata hi-tech, który póki co ich fascynuje. Wierzę, że potrafiliby zachować swą oryginalność. Nie mogę się jednak o tym przekonać.

Przekonana jestem natomiast, że Manićowi udało się zrobić film wart zobaczenia. To dokument, który ma bawić, bawi i nie ma w tym, że się śmiejemy nic złego czy niestosownego. Reżyserowi udaje się bowiem sprawić, że nie śmiejemy się z jego bohaterów, ale raczej życzliwi im pozwalamy, by nas bawili i to czasem do łez. Ale „Księga rekordów Szutki” pozwala również na refleksję i tę warto podjąć.
„Księga rekordów Szutki” (The Shutka Book of Records). Reż.: Aleksandar Manic. Scenariusz: Aleksandar Manic. Gatunek: dokumentalny/komedia. Czechy / Serbia i Czarnogóra 2005, 78 min.