ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 maja 10 (442) / 2022

Ewa Ogłoza,

SIEDEM ODSŁON SITE-SPECIFIC ART W HOLU CENTRALNYM MUZEUM ŚLĄSKIEGO

A A A
W Muzeum Śląskim, które otwarto w nowej i architektonicznie nowatorskiej siedzibie w czerwcu 2015 roku, można oddzielnym wejściem schodzić długą pochylnią, okrążając i na ogół obserwując przez małe okienka ciekawą przestrzeń wystawienniczą – betonowy sześcian o bardzo wysokich szarych ścianach (12 metrów), oświetlony od góry naturalnym światłem. Do pomieszczenia można także dojść od strony głównego holu. W sześcianie pojawiły się instalacje wybitnych artystów polskich i światowych, którzy umieszczali tam swoje instalacje, specjalnie zaprojektowane dla miejsca, w którym powstało Muzeum Śląskie, czyli dla kopalni „Katowice” (kiedyś „Ferdynand”), dla miasta Katowice i szerzej, dla Śląska. Mój tekst jest próbą zwięzłego przeglądu i podsumowania siedmiu różnorodnych, bardzo interesujących przedsięwzięć artystycznych, tym bardziej że w kwietniu rozpoczęła się prezentacja tym razem aż trzech obiektów Ludwiki Ogorzelec.

W opisanej przestrzeni po raz pierwszy Leon Tarasewicz zbudował drewnianą konstrukcję, w błękitach i oranżach; można było wchodzić po wewnętrznych schodach na szczyt jakby domu czy raczej kopalnianego szybu. Tytuł instalacji „Modry” nawiązywał do słowa z gwary śląskiej – niebieski, np. modra kapusta, dla artysty także – niebo, marzenia, mądrość, a dla malarza – błękit, którym maluje na Śląsku (jak czytamy w katalogu). Podobnie jak do innych wystaw jednego dzieła powstał kilkudziesięciominutowy film oraz specjalna publikacja. Na filmie można zobaczyć artystę podczas procesu powstawania charakterystycznej rzeźby, a także posłuchać wypowiedzi znakomitej kuratorki Andy Rottenberg o artyście, jego pochodzeniu i poszukiwaniu na Podlasiu własnej tożsamości, działaniach twórczych, o regionie, nad którego tożsamością zastanawiał się, o malarskim i rzeźbiarskim ekwiwalencie dla przemyśleń. Anda Rottenberg ujawniła także pomysły Pani Dyrektor Alicji Knast i swoje na zagospodarowanie tego wydzielonego fragmentu przestrzeni muzealnej, wpisując je w nurt site-specific art, czyli „sztuki do miejsca”, uprawianej wcześniej, od lat 70. ubiegłego wieku, także w innych pejzażach i muzeach poza Polską.

Carole Benzaken ustawiła w galerii ogromną klatkę (wolierę) z miękkimi prętami z grubych lin i huśtawką w środku, natomiast z głośników były odtwarzane nagrania śpiewu ptaków z polskich lasów i różnych stron świata. W galerii można było usiąść, słuchać nagrań, obserwować zmieniające się oświetlenie, a także zastanawiać się nad egzystencją człowieka, jego trudem, zagrożeniami, bólem i katastrofami, ale także nadzieją, ocaleniem i radością, byciem we wspólnocie z innymi oraz naturą. Tytuł wystawy jest cytatem [incipitem] z Psalmu 130. Instalacja nawiązuje do uwięzienia ludzi na czas pracy pod ziemią, do ich tęsknoty za swobodą i błękitem nieba, a także do roli, jaką odgrywały ptaki w kopalni, kiedy ostrzegały przed wybuchem gazu. Artystka miała w pamięci również tragedię w hali, gdzie zawalił się dach nad ludźmi i gołębiami w 2006 roku. Marzenia Benzaken, jak miała wyglądać instalacja w pokopalnianej przestrzeni na Śląsku, stały się rzeczywistością.

Dani Karavan pokrył podłogę i ściany galerii specjalną srebrzystą, jakby lustrzaną blachą, co stworzyło niezwykłą iluzję wielokrotnych odbić widzów, którzy mogli przemieszczać się w/po tej przestrzeni, a ich wzrok przykuwały także głębiny wywołane odbiciami kratownicy z sufitu. Artysta wprowadził do instalacji wysoką drabinę; przywołał ponadto cytat ze sceny II aktu III „Hamleta” o zadaniach teatru i aktorów: „Zastosuj akcję do słów, a słowa do akcji […] służyć niejako za zwierciadło naturze […], pokazywać światu i duchowi wieku postać ich i piętno”. Stworzył kopalnię à rebours – przepastną, tajemniczą, ale jasną, zachwycającą i przyjazną. Zachęcił widzów do wejścia – po zdjęciu butów – w przestrzeń instalacji, aby dostrzegając swoje wielokrotne odbicia, zastanowili się nad swoją naturą, relacjami z innymi i możliwością ucieczki w razie zagrożenia. Kuratorka wystawy w znakomitych esejach, książkowym i filmowym, wyjaśnia obecność we wspaniałej sztuce Karavana, zwłaszcza w jego licznych pomnikach, a także w instalacji dla katowickiego muzeum – motywów luster, drabin i teatru oraz aluzji do obrazów Picassa. W innym filmie sam artysta opowiada o katowickiej instalacji.

Instalację Mirosława Bałki zapowiadał tytuł złożony ze znaków interpunkcyjnych „[(.;,:?!–…)]”; artysta wyjaśniał, że niewiele wiedział o śląskości, więc podjął poszukiwania informacji. Mówił, że znaki interpunkcyjne są cieniami słów, tak jak instalacja przypominająca wyrobisko jest cieniem kopalni, a kuratorka Anda Rottenberg dodawała, że słowem jest Śląsk, a wystawa – jego cieniem.

Rzeźba czy instalacja zbudowana z blachy falistej zachęcała do wejścia w zaprojektowane cztery wąskie chodniki, ułożone symetrycznie, aby w nich doświadczać ciemności i wątłego światła, zmiennej temperatury, zagubienia i zagrożenia, zastanowić się nad pracą górników, konsekwencjami zanieczyszczonego powietrza dla płuc człowieka (kompozycja nawiązuje do zdjęcia rentgenowskiego płuc), nad podziemnym „organizmem” kopalni oraz miasta i przebywaniem ludzi w strefie zagrożenia śmiercią. Artysta podkreślał, że przez rok próbował zbliżyć się empatycznie do regionu i górników, a efektem jest dzieło, które pozwala na wiele interpretacji, bowiem wykorzystuje ciemność korytarzy, wysoką temperaturę rozgrzanych ścian oraz żółte jak kanarki światełka w okienkach

Chiharu Shiota na wystawie „Counting Memories” pod pajęczyną, chmurą czy nocnym „niebem” złożonym z sieci uplecionych z kilometrów czarnej włóczki (375 km; tysiąc motków) i tysiąca cyfr zaplątanych w nici – zaprosiła zwiedzających do refleksji nad obecnością liczb, które w różnorodny sposób określają egzystencję człowieka, oraz do zastanowienia się nad własną pamięcią, historią i wspomnieniami, nad siecią związków i spotkań z innymi. Poprosiła o wypełnienie ankiet rozłożonych na dziewięciu biurkach, także oplecionych minisieciami z cyframi. Przy każdym biurku można było odpowiedzieć na jedno pytanie, na przykład: Jaka liczba ma dla ciebie znaczenie i dlaczego? Czy liczby mówią nam, kim jesteśmy? Ile masz wspomnień? Dlaczego wspomnienia i liczby są powiązane? Artystka mówiła, że na Śląsku poczuła się jak gdzieś i nigdzie, jak we wszechświecie, i to doświadczenie chciała pokazać w instalacji, do której zaprojektowała interaktywne działania widzów. Wspominała o fascynacji sztuką Magdaleny Abakanowicz.

Teresa Murak postawiła w sali wystawienniczej monumentalny, wysoki i ciężki stalowy krzyż, jakby wydobywający się ze zwałów brył węgla i węglem pokryty, a w miejscu pasyjki powiesiła mały drewniany krzyżyk ze swojego warszawskiego mieszkania. Krzyż był wcześniej eksponowany w Zachęcie. Rzeźba artystki nawiązywała do religijności Ślązaków i do przywiązania górników do wiary katolickiej, a także wskazała na bliskość dwu regionów czy miast. Węgiel kamienny wydobyli górnicy z kopalni „Halemba” w Rudzie Śląskiej. Pełny tytuł wystawy nawiązuje do „Wyznań” św. Augustyna – „Jestem – Teresa Murak. Bóg jest we mnie bardziej niż ja sama". Kurator zachęcał do kontemplacji dzieła w ciszy.

Ludwika Ogorzelec, zgodnie z tytułową zapowiedzią umieściła w Muzeum Śląskim trzy instalacje z cyklu „Krystalizacje przestrzeni”, wykonane z ulubionych przez artystkę materiałów, które są także w kopalniach. Wykorzystała: drewno – lekką i ciepłą materię naturalną; metal – produkt technologiczny; szkło – również produkt sztuczny, wydawałoby się zimny, ale zmienny w świetle; celofan – lekki, przezroczysty, elastyczny i nieekologiczny. Baldachim ze splecionej folii umieściła nad pochylnią, która prowadzi z holu centralnego do pomieszczeń wystawienniczych („Pochylnia”). W jednym z takich miejsc podwiesiła u sufitu ażurową konstrukcję ze sklejonych wąskich deseczek o nieregularnych wymiarach („Antygrawitacja II”). W holu centralnym znalazła miejsce najbardziej rozbudowana instalacja – na stalowych linkach rozciągniętych między ścianami umocowane zostały jakby siatki z odłamkami szkła. Przyglądaniu się ekspozycji towarzyszą widzowi dźwięki kompozycji muzycznej, zawierającej także odgłosy przygotowywania wystawy, np. tłuczenia szkła. Ten obiekt ma także znaczący tytuł „Rapsodia przezroczysta”, wskazujący na połączenie tworzywa wizualnego i dźwiękowego, aby silniejsze było oddziaływanie na uczucia widzów.

Wszystkie opisane wyżej instalacje wyrastały z poszukiwań artystycznych znakomitych twórców, o bogatym dorobku, z Polski i ze świata, którzy postanowili przedstawić nowe dzieła, nawiązujące do miejsca wystawienia i takich zagadnień, jak tożsamość, pamięć, egzystencja, historia, praca, jednostka i społeczność, natura, technika i kultura. Do muzeum przychodziło się nawet kilkakrotnie, aby kontemplować dzieła, skupić na nich uwagę, pobyć dłużej w ich otoczeniu, poddać się oddziaływaniu na zmysły i emocje, doznać przeżyć estetycznych i innych wrażeń.

Jeśli widzami byli studenci z moich grup uniwersyteckiej polonistyki, zawsze padały pytania o związki dzieł z kopalnią, Katowicami i Śląskiem. Niektóre aktywności widzów, także studentów projektowali sami artyści, proponując wejście wewnątrz instalacji oraz odbiór wielozmysłowy, a czasami pytając wprost o rozmaite kwestie. Pobyt w galerii jednego dzieła sprzyjał dyskusji w kręgu o obejrzanym i znaczeniach, z uwzględnieniem wielości i różnorodności interpretacji. Wokół wystaw pojawiały się również pytania o szczegóły techniczne, z jakich materiałów, przy udziale których osób i w jaki sposób wykonywano instalacje; prace wykonane przez pracowników technicznych zawsze budziły podziw. Widzowie mogli także opowiedzieć, jak się czuli w przestrzeni dzieł.

Przedłużeniem bezpośredniego kontaktu z dziełem może być lektura publikacji, studiowanie biografii i dorobku artystycznego czy oglądanie specjalnie przygotowanych filmów i wywiadów z artystami oraz kuratorami wystaw. W filmach słychać odpowiednio dobrane muzyczne kompozycje. Muzeum bardzo dbało o promocję wystaw, na przykład poprzez interesujące plakaty do każdej wystawy, rozwieszone w wielu miejscach Katowic i Śląska. Wiele osób prowadziło edukację na wystawach dla różnych grup wiekowych, uczestniczyło w przygotowaniu bogatej merytorycznie i różnorodnej dokumentacji wystaw – werbalnej oraz wizualno-dźwiękowej – na różnych etapach budowania instalacji, począwszy od zamysłu, papierowych projektów, modeli, obliczeń, poprzez wypełnianie przestrzeni holu poszczególnymi obiektami, wernisaże, a skończywszy na obecności widzów i finisażach. Dodajmy, że zastosowano rozwiązania, które ułatwiają oglądanie instalacji osobom z niepełnosprawnościami.

Niewątpliwie, od początku pomysł umieszczania w holu centralnym Muzeum Śląskiego dzieł uznanych artystów, którzy tworzyli w nurcie „sztuki do miejsca” czy sztuki zintegrowanej z miejscem, okazał się znakomity. Warto dbać o kontynuację takich działań wystawienniczych.

Link do strony galerii; kolejne wystawy (artystka lub artysta, tytuł, data, kuratorka lub kurator)

https://muzeumslaskie.pl/pl/galeria-jednego-dziela

1. Leon Tarasewicz „Modry” 2015; Anda Rottenberg

2. Carole Benzaken „Mi’ma’amakim…*Psalm 130”; 2016; Marek Zieliński

3. Dani Karavan „Reflection / Odbicie / אָפּשפּיגלונג”; 2016/2017; Anda Rottenberg

4. Mirosław Bałka „[(.;,:?!–…)]”; 2017/2018; Anda Rottenberg

5. Teresa Murak „Jestem”; 2019; Andrzej Holeczko-Kiehl

6. Chiharu Shiota „Counting Memories”; 2019/2020; Łukasz Adamski

7. Ludwika Ogorzelec „Wystawa podziemna”; 2022