ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 grudnia 24 (384) / 2019

Krystian Węgrzynek,

DZIKOŚĆ BAŚNI ('DZIKOŚĆ SERCA', REŻ. MICHAŁ PIOTROWSKI)

A A A
Dlaczego dorośli (takich) baśni dziś potrzebują? Kiedy zmarł Jan Kobuszewski, to pamięć podsunęła mi niemal natychmiast obraz siedzącego w wysokim fotelu aktora z okularami zsuniętymi na koniec nosa i trzymającego opasłą księgę na kolanach – tak się zaczynały „Bajki dla dorosłych”. Podczas premiery „Dzikości serca” według Gifforda-Lyncha w Teatrze Gry i Ludzie w Katowicach (pamiętając deklarację reżysera Michała Piotrowskiego, że tworzy baśń dla dorosłych) zadałem sobie właśnie takie pytanie.

Kiedy oglądałem film „Dzikość serca” w latach 90-tych, w ogóle nie zastanawiałem się nad tą kwestią – po prostu chłonąłem obraz niczym zimną colę w skwarze tak nieznośnym, jak asfalt w Georgii. Adaptacja Piotrowskiego, zgrabnie „przepisująca” film na język teatru, jest dziełem zdecydowanie queerowym – rozstrzyga o tym obsadzenie kobiety w roli Sailora. Zdeterminowana Odyska-Ulisseska (Katarzyna Dudek) już od początku żegluje więc razem ze swoją Lulą (Aleksandra Fielek) do…? W każdym razie ucieka na pewno z płonącej Troi. Żaglowcem jest potężna przyczepa kempingowa, wypełniająca centralną część sceny, a rozwścieczonym Posejdonem – masa dewiantów oraz morderców. Towarzyszą im: czarodziejka Kirke (Anna Kadulska), pogrążająca świat (i siebie) w uszminkowanej krwi oraz uwodząca (ale i oczyszczająca) swoim śpiewem Kalipso (Oliwia Spisak). Kobiece duety są siłą tej opowieści – wyraziste i przejmujące łamiącym szeptem, przeraźliwym krzykiem i zmysłową nutą. Na tym tle energia świata męskiego objawia się tylko desperackim rechotem, rozpaczliwym pląsem i groźną mimiką (Artur Święs). Takie są konsekwencje przebrania Achillesa za kobietę…

Sceniczna wersja „Dzikości serca” zmusza do zastanowienia się nad charakterem zabiegu, jakim jest w tym przypadku re-writing. Hołd złożony wielkiemu reżyserowi? Bez wątpienia! Miłośnicy Lyncha będą się bawić odniesieniami do „Miasteczka Twin Peaks” (Audrey Horne), „Blue velvet” (Frank Booth) czy piosenki finałowej (Lykke Li w miejsce Elvisa Presleya). Nostalgiczna opowieść o Ameryce? Zapewne! Utrzymany klimat kina drogi, dialogi aktorów z ich ekranowymi „pierwowzorami”, klimatyczna muzyka Samuela Barona zamiast soundtracku Angelo Badalamentiego. Opowieść o nas samych? Może teraz bardziej niż ćwierć wieku temu? Taka myśl przemknęła mi przez głowę podczas sceny zmieniania stacji radiowych w samochodowym odbiorniku. Doświadczamy już przecież nie tyle epatowania okrucieństwem w mediach, co już właściwie gry z tym tematem w tekstach kultury. Przemykając uliczkami katowickiej dzielnicy Dąbrówka Mała po zmroku, zastanawiałem się, jak „Violence made in USA” ma się do tej okolicznej? Bo jest to przede wszystkim historia miłości zakazanej, związku dwóch dziewczyn prześladowanych przez matkę jednej z nich, wreszcie relacji – na tle innych w tamtym/tym świecie – czystej i silnej.

Po co nam zatem przepisywanie starych pastiszów baśni? Chcemy w mniej naiwnej formie usłyszeć to samo pocieszenie o zwycięstwie dobra nad złem? A może przeżyć solidne katharsis po zanurzeniu się w steku wyzwisk i bagnie wydzielin? Usłyszeć po raz kolejny „piękną opowieść o miłości i śmierci”? A jeśli snuć „piękną historię”, to znaczy jaką?

Po przybyciu do Itaki, kiedy Penelopa po raz kolejny pruła nici swojego kilimu, Odys urządził rzeź zalotników (może jest już wersja na konsolę?), nie mniej brutalną od jatki Marcelego Santosa. Po przybyciu do domu mamy ochotę zasłonić okna i obejrzeć znowu film Davida Lyncha. I nie jest to bynajmniej zarzut pod adresem wykonawców.

Ostatecznie jednak ponad baśnie Davida Lyncha czy Quentina Tarantino przedkładam, inaczej niż jurorzy prestiżowych konkursów, filmowe opowieści Krzysztofa Kieślowskiego. Ale to już inna bajka…
Barry Gifford: „Dzikość serca”. Adaptacja i reżyseria: Michał Piotrowski. Scenografia: Maciej Nogieć. Kostiumy: Anna Kandziora. Muzyka: Samuel Baron. Choreografia: Radosław Lis. Filmy: Fryderyk Potoczek, Michał Piotrowski. Efekty dźwiękowe: Karol Iwan, Krzysztof Kiczek. Światło: Beniamin Lediński, Radosław Lis. Premiera: 05.10.2019 r., Teatr Gry i Ludzie w Katowicach.
Fot: Przemysław Jendroska.