ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 czerwca 12 (180) / 2011

Justyna Hanna Budzik,

AFIRMACJA CIAŁA I MROCZNA STRONA POŻĄDANIA

A A A
„SEBASTIAN” DEREKA JARMANA
Tegoroczna edycja festiwalu Zoom Arrière, organizowanego od pięciu lat przez Cinémathèque de Toulouse we Francji, odbyła się pod hasłem „Ave Peplum!”. Wyjątkowe na skalę europejską święto kina dawnego skupiło się wokół kina peplum. Zgodnie z definicją zaproponowaną przez Claude’a Azizę, najważniejszego francuskiego badacza tego zjawiska, gatunek ten obejmuje wszystkie filmy, których akcja osadzona jest w antyku (od starożytności po wczesne średniowiecze, na terenach Europy i Azji). Grupę tę stanowić więc będzie zbiór filmów historycznych i kostiumowych, które opowiadają o historii Grecji, Rzymu, Egiptu, Bliskiego Wschodu itp. W przeglądzie kina peplum na festiwalu w Tuluzie znalazło się kilkadziesiąt tytułów, wśród nich ponadczasowe przeboje konwencji, takie jak „Ben Hur” Williama Wylera, „Upadek Cesarstwa Rzymskiego” Anthony’ego Manna czy „Ostatnie dni Pompei” Mario Bonnarda i Sergio Leone.

W repertuarze pojawił się także film zupełnie wyjątkowy – „Sebastian”, debiut Dereka Jarmana (z asystą reżyserską profesjonalisty z BBC, Paula Humfressa) z 1976 roku. Brytyjski autor filmowy, uważany za sztandarowego twórcę środowisk gejowskich, przedstawia swoją wizję historii męczeństwa świętego Sebastiana. Na dalekiej prowincji Cesarstwa Sebastian, chrześcijanin, przebywa wraz z grupą rzymskich żołnierzy na pustyni. Między nim a centurionem nawiązuje się sadomasochistyczna relacja, oparta na homoseksualnym pożądaniu. Napięcia narastają, tortury stosowane przez centuriona stają się coraz bardziej agresywne. W odizolowanej od świata grupie mężczyzn stosunki homoerotyczne stają się normą. Upokorzony spokojem, jaki czerpie ze swej wiary Sebastian, centurion skazuje go na śmierć. Młody mężczyzna zostaje przywiązany do pala i naszpikowany strzałami.

Film Jarmana niewątpliwie zanurzony jest w antyku (choć historia św. Sebastiana ulega tu przetworzeniu i w wielu miejscach odbiega od oficjalnej hagiografii). Wszystkie dialogi zostały napisane w języku łacińskim. Niemniej jednak opowieść o męczenniku Sebastianie, dowódcy straży przybocznej cezara Dioklecjana, służy jedynie jako kostium dla zupełnie innej narracji. Kwestia homoseksualizmu obecna jest w wielu obrazach filmowych dotyczących wydarzeń antycznych. Reżyser wykorzystuje homoerotyczny aspekt rzymskiej cywilizacji, by zaprezentować swą własną wypowiedź na temat trudnego i nieoczywistego charakteru pożądania mężczyzny skierowanego ku innemu mężczyźnie. I choć stosunki seksualne są w tej opowieści ważne, na pierwszy plan wysuwa się inny problem.

„Sebastian” jest, według mnie, filmową medytacją na temat męskiego ciała. Tempo filmu jest leniwe, tak wolne jak upływ czasu w odczuciu Rzymian przebywających na pustyni. Przeważają długie ujęcia, akcja rozwija się niespiesznie. Rozgrywające się na ekranie wydarzenia tracą dynamikę za sprawą spokojnych kadrów i ujęć trwających czasem po kilka minut. Obrazowa narracja koncentruje się na obserwacji bohaterów: kamera panoramuje ich w pejzażu, jak i ukazuje w zbliżeniach poszczególne fragmenty ciał. Znamienna jest sekwencja, w której po raz pierwszy pojawia się Sebastian biorący kąpiel. Bohater przedstawiony jest w zwolnionych zdjęciach. Ujęcia napiętej, gładkiej skóry, na której krople wody rozświetlone są promieniami słońca, ciążą chwilami ku abstrakcji. Kolor ciała kontrastuje z jasnym niebem, odbija światło, a ruchy mięśni wytwarzają fascynującą teksturę, załamania powierzchni, plastyczne światłocienie. W planach ogólnych mężczyzna ujmowany jest pod słońce, z perspektywy żabiej, jak gdyby był istotą nadludzką. Z pełnym przekonaniem zaryzykuję hipotezę, iż Jarman pragnął tymi obrazami złożyć hołd pięknu męskiego ciała, które wiązane być może z boskością. Taką interpretację sugeruje połączenie ciała z wodą i światłem jako symbolami świata bogów. Wprowadzenie do akcji postaci Sebastiana ma znamiona objawienia. Mężczyzna jest idealnie zbudowany, o regularnych rysach twarzy, a przy tym tchnie spokojem i wrażliwością. Zbliżenia twarzy w chwili, kiedy bohater obmywa się wodą, pokazują zarówno jego uduchowienie, jak i wyraźną zmysłową przyjemność, jaką odczuwa w trakcie kąpieli.

Podobnie przedstawiona jest scena erotyczna między dwoma żołnierzami. Do aktu seksualnego dochodzi w morzu, w pełnym słońcu. Zwolnione zdjęcia koncentrują się na subtelnych ruchach ciał, przybliżających się do siebie. Woda lśni na powierzchni skóry. Mężczyźni okazują sobie czułość, a wyraźnie rosnące pożądanie wzmaga ich doznania. Nastroju dopełnia liryczna muzyka Briana Eno. Niewiele jest w kinie równie pięknych scen miłosnych między bohaterami heteroseksualnymi. W swym debiucie Jarman proponuje zaskakującą ówczesną publiczność wizję homoseksualizmu, nawiązującą do klasycznych konwencji malarskich, w których nagie męskie ciało było jednym z ulubionych obiektów. „Sebastian” zwiera obrazy wielu ciał, a w sposobie ich filmowania i doborze ujęć znać zachwyt nad męską cielesnością.

Sekwencje afirmujące piękno męskiego ciała przełamane są kolektywnymi scenami w obozie czy w łaźni. Dominuje w nich rubaszny humor, agresja względem innowiercy – Sebastiana, wulgarne zachowanie, odzierające relacje homoerotyczne z uroku i subtelności. Perwersyjne są sceny ukazujące sadomasochistyczne spotkania centuriona z Sebastianem. Młody chrześcijanin jest bity, upokarzany, sugerowany jest wielokrotny gwałt. Oprawca Sebastiana to człowiek wybuchowy i gwałtowny, kieruje nim popęd połączony z potrzebą stosowania i doznawania przemocy. Zniewagi religijne względem wyznawcy chrześcijaństwa zdają się również zniewagami wymierzonymi w uniwersalną religię piękna i zachwytu, w której nawet miłość cielesna ma wymiar boski i prowadzi do wielkich uniesień.

Subtelna kontemplacyjność zwolnionych zdjęć opiewających fascynację męską erotyką oraz wulgarna dosadność współistnieją w sekwencji finałowej, kiedy Sebastian ma ponieść śmierć z rąk łuczników. Męczennik, na podobieństwo Chrystusa, zachowuje spokój, przeżywa swoje cierpienie w ciszy, a w jego oczach dostrzec można uduchowienie i rozmodlenie. Wystrzeliwane przez żołnierzy strzały są natomiast wyraźną aluzją seksualną: twarde, ostre drzewce wbijają się w spoconą skórę Sebastiana. Jest to obraz bardzo wieloznaczny, ścierają się w nim przeciwstawne sposoby postrzegania homoseksualizmu. Ukazuje on biegunowo różne postawy względem gejowskiej orientacji: uwielbienie graniczące z uświęceniem oraz brutalny instynkt dominacji i upodlenia.

Włączony w festiwalowy cykl peplum film Jarmana stanowił przeciwwagę dla konwencji historycznych i kostiumowych, wyzyskujących najczęściej hollywoodzkie klisze fabularne. Szkoda tylko, iż dwa seanse odbywały się w sali kameralnej kina w Cinémathèque, gdyż mały ekran i niewielka liczba miejsc na widowni sprawiły, iż film przemknął przez festiwal nieco niezauważony. Cieszy jednak fakt, iż zoom skierowany w tył (arrière) objął nie tylko wielkie produkcje, cieszące się niesłabnącą popularnością, ale też niszowe dzieło, które niewątpliwie wzbogaca panoramę filmografii à l’antique. Twórczość Jarmana rozpatrywana jest najczęściej w kontekście sztuki LGBT, tymczasem wplecenie „Sebastiana” w tło realiów antycznych pozwala na dostrzeżenie innych jakości filmu. Ujawnia się tu erudycja Jarmana w dziedzinie historii sztuki: budując strategię obrazową, reżyser korzysta z wizerunków św. Sebastiana oraz z męskich portretów tworzonych w obrębie klasycyzujących nurtów plastycznych.

„Sebastian” jest w pełni autorskim głosem oryginalnego reżysera. Starorzymski sztafaż nie pozostaje bez znaczenia dla wymowy filmu, w którym Jarman jednoznacznie określił się jako piewca homoseksualnej kultury w sztuce filmowej. Wykorzystanie historycznego tematu z jednej strony usprawiedliwia odważny homoerotyczny dyskurs, z drugiej zaś dowodzi artyzmu twórcy, parającego się również malarstwem. Jarmanowi udało się znaleźć równowagę między zmysłową kontemplacją fenomenu ciała a analizą mechanizmów agresji i perwersji, nieodłącznie związanych z gwałtownym aspektem seksualności.
„Sebastian” („Sebastiane”). Reż.: Derek Jarman, Paul Humfress. Scen.: Derek Jarman, Paul Humfress, James Whaley. Obsada: Leonardo Treviglio, Neil Kennedy i in. Gatunek: dramat. Produkcja: Wielka Brytania 1976, 90 min.