ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 października 19 (427) / 2021

Dorota Kołodziej,

Z BIEGIEM LEKTURY. SZTAFETA INTERPRETACYJNA (IWONA GRALEWICZ-WOLNY: 'NA TROPIE. 21 PRZEGÓD ZE WSPÓŁCZESNĄ KSIĄŻKĄ POETYCKĄ')

A A A
Te niedomknięte odczytania zostawiają pewną przestrzeń dla czytelnika, są tropieniem sensu z detektywistyczną sprawnością, ale nie kończą się jego wytropieniem, są polowaniem na znaczenia, nie ich upolowaniem. Tytuł nowej książki Iwony Gralewicz-Wolny, „Na tropie. 21 przygód ze współczesną książką poetycką”, wydaje się obiecywać żądnym wrażeń czytelnikom lekturowe doznania możliwie odległe od zwyczajności i codzienność. Kompozycja części, z których składa się publikacja („Rekonesans” „Wycieczki…” „…I podróże”), również sugeruje, że w miarę czytania coraz to bardziej odsuwać się będziemy od miejsca, z którego wyruszyliśmy, od tego, co domowe i znane. Można by więc powiedzieć, że przy lekturze tej monografii niezmiernie istotny jest dystans. Nie jest to jednak, jak zdaje się początkowo, zwiększające się z każdym szkicem oddalenie od punktu wyjścia, lecz dystans do, potrzebny już od pierwszych słów omawianej publikacji. Książka Gralewicz-Wolny zaczyna się bowiem – jak na tekst naukowy przystało – od definicji. Nieco mniej przystające do akademickiej powagi jest jej źródło, czyli… Nonsensopedia. Badaczka przytacza opatrzoną dość nietypowym przypisem definicję właśnie po to, „by uzyskać niezbędny do dalszej lektury dystans” (s. 9). Zatem zanim dobrze rozpoczniemy rekonesans, musimy zrobić krok w tył. Zanim wyruszymy po ścieżkach wyznaczanych przez kolejne analizy tomików, musimy zastanowić się nad perspektywą, z jakiej patrzymy na zjawisko książki poetyckiej.

Owa zdystansowana postawa zaznaczająca się już od pierwszej strony omawianej publikacji związana jest z otwartością. Aby przeżyć lekturową przygodę, trzeba zrobić miejsce dla przygodności. Dlatego badaczka przyznaje otwarcie, że wyborem prezentowanych książek poetyckich nie rządziła „realizacja metodycznego planu lektury dorobku określonego twórcy czy generacji” (s. 10), lecz właśnie przypadkowe spotkania z poszczególnymi książkami poetyckimi. Przyjęcie takiej postawy wiąże się oczywiście z pewnym ryzykiem, że tytułowe przygody, zgodnie z dawnym znaczeniem tego słowa, zaczną przypominać niepomyślne wypadki, nieprzyjemne zderzenia z tekstem. Ten „błądzący tryb lektury” (s. 10) nie sprowadza jednak książki na interpretacyjne manowce, gdyż podczas wycieczek i podróży towarzyszy badaczce „świadomość kroków stawianych w wędrówce po tropach wiersza w poczuciu odpowiedzialności tak za siebie, jak i za tekst” (s. 21).

Deklarowany dystans to także dystans do literaturoznawczych sposobów rozbrajania znaczeń. Jak pisze badaczka o wierszach ze „Ścieżek dźwiękowych” Krystyny Dąbrowskiej: „czytam je wielokrotnie ze świadomością zagrożenia, jakie dla kruchej tkanki metafor stanowią narzędzia interpretatora” (s. 190). Cytowane wyznanie wydaje mi się szczególnie istotne, gdyż na samym początku tego samego szkicu badaczka stwierdza, że „podpatrując sposób, w jaki poetka czyta świat, uczymy się także czytać jej (i nie tylko jej) wiersze” (s. 183). W tym modelu lektury „najistotniejsza jest czujna i czuła obserwacja” (s. 183). Te uwagi wydają mi się ważne nie tylko ze względu na wtrącone w nawiasie uogólnienie, umożliwiające odniesienie ich także do innych niż Dąbrowska autorek, ale także dlatego, że w pozostałych szkicach odnajdujemy fragmenty pisane w podobnym tonie. I tak na temat utworów Jadwigi Graboś Gralewicz-Wolny pisze, podkreślając znaczenie powrotu do dzieciństwa, sfery podziwu i zdziwienia. Istotną cechą poezji Wojciecha Bonowicza także byłaby „dziecięca ciekawość świata [która] jest powiązana z zaufaniem do tego, co powszednie, zwyczajnie niezwyczajne” (s. 139). Dla tekstów Piotra Szewca charakterystyczne są zaś „mikroobserwacje świata i prywatność doświadczeń sprzężone z poetyką epifanii, za sprawą której wszystko, co dzieje się w utworze nabiera cech niezwykłości, czasami wręcz cudowności” (s. 157). Z kolei w „Pali się moja panienko!” Jerzego Kronholda to „bagatela (…) staje się sygnałem czegoś istotnego, wartościowego, wymagającego wzmożonej uwagi” (s. 87).

Dostrzeganie w twórczości tak wielu różnych autorów istotnego namysłu nad codziennością umożliwia zarysowanie pewnego pejzażu współczesnej poezji polskiej, przede wszystkim jednak świadczy o perspektywie patrzenia na analizowane teksty. Badaczka jest oczywiście doskonale tego świadoma i w sposób wyraźny zaznacza własne lekturowe odczucia i podkreśla, jak ważne jest dla niej „emocjonalne zaangażowanie w sposób deszyfracji sensów” (s. 21). Pisząc o twórczości Eliżbiety Wichy-Wauben, już na wstępie zaznacza: „z bogatej oferty utworów polsko-holenderskiej autorki wybieram to, co moim lekturowym upodobaniom najbliższe, a mianowicie cykl poetyckich miniatur” (s. 61), na początku innego szkicu pisze natomiast: „bohaterce wierszy Jakubowskiej-Fijałkowskiej przyglądam się z zainteresowaniem i sympatią” (s. 146); „(i nie tylko jej wierszy)” – moglibyśmy dopisać w parentezie, ponieważ deklaracje te dotyczą w pewnym stopniu także analizy utworów Jacka Łukasiewicza, Uty Przyboś, Jacka F. Brzozowskiego, Judyty Bednarek, Wojciecha Dunin-Kozickiego, Jarosława Mikołajewskiego, Urszuli Kozioł, Ewy Lipskiej, Krzysztofa Lisowskiego, Anny Piwowskiej, Alicji Ungeheuer i Urszuli Zajączkowskiej.

Niezależnie od wewnętrznych odmienności wymienianych autorów w centrum szkicu prawie zawsze znajduje się – jak czytamy w analizie utworów Szewca – „uważny stosunek wobec rzeczywistości, namysł i obserwacja, wynikające z nieustannej poznawczej ciekawości manifestowanej incipitem wiersza »Pójdźka woła« (…) »Świat mały a dużo w nim wszystkiego«” (s. 163). Wprawdzie autorka deklaruje: „wspólnym mianownikiem moich wycieczek i podróży po terytorium poezji jest brak punktu, w którym dałoby się powiedzieć: »To tutaj. Jesteśmy na miejscu«” (s. 10-11), można by jednak za cechę łączącą wszystkie dwadzieścia jeden interpretacyjnych przygód uznać postawienie w centrum tego, co pozornie błahe, niewiele znaczące czy marginalne. Dostrzeganie wielkiego znaczenia tekstowych drobin jest zresztą bliskie sympatykom i adeptom szkoły mikrologicznej, do których autorka sama się zalicza. Ten istotny dla Gralewicz-Wolny sposób lektury „wymaga baczności i pozytywnie pojętej skrupulatności, by nie przeoczyć tego, co ważne, być może najważniejsze” (s. 183) – i być może dlatego pozwala oddać sprawiedliwość współczesnej książce poetyckiej. Udowadnia to omawiana monografia, szczególnie w tych momentach, kiedy jest zapisem uważnej lektury, łapiąc wiersz za słowo (na przykład analizując znaczenie zaimka w utworze Urszuli Kozioł), i świadectwem czujnego spojrzenia (między innymi na szatę graficzną tomiku „Umysł na posyłki i wiersze na przechadzki” Wojciecha Dunina-Kozickiego czy fotografię z „Lekcji rozróżnienia” Jadwigi Graboś.

Badaczka z niezwykłą łatwością odnajduje w tekstach niepozorne, ale znaczące szczegóły. Jednak długość spotkań z poszczególnymi tekstami może powodować pewien zawód, sprawiać wrażenie, że przez niektóre książki poetyckie badaczka przebiega zbyt lekko i zbyt szybko, ograniczając się jedynie do wskazania kilku aluzji, zanalizowania jedynie kilku słów, a w konsekwencji interpretacje mogą jawić się jako niedokończone. Te niedomknięte odczytania zostawiają pewną przestrzeń dla czytelnika, są tropieniem sensu z detektywistyczną sprawnością, ale nie kończą się jego wytropieniem, są polowaniem na znaczenia, nie ich upolowaniem. Potwierdzeniem niedokonanego aspektu tej publikacji wydają się rozważania z jej początku, że „prawdziwe trofeum stanowi (…) podjęcie pałeczki przez kolejnego czytelnika, który potraktuje zaproponowane mu odczytanie jako punkt wyjścia do własnej koncepcji lektury danego utworu. Być może to właśnie ta sztafeta powinna stanowić autentyczny powód do dumy z cytacji naszych literaturoznawczych prac” (s. 12). Omawiana pozycja jest więc mocną pierwszą zmianą. Właśnie przekazuje nam książki do ręki i zachęca do własnych wycieczek i podróży z biegiem ich lektury.
Iwona Gralewicz-Wolny: „Na tropie. 21 przygód ze współczesną książką poetycką”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2021 [seria: Tylko Poezja].